- To miał być tylko pocałunek – wyszeptała dziewczyna
wtulona w niego, z policzkiem opartym o jego ramię i ustami tak słodko
muskającymi jego szyję za każdym razem, kiedy rozchyliła wargi by coś
powiedzieć lub westchnąć z nadal odczuwanej przyjemności.
Leżeli. W jego łóżku, które teraz wyglądało już normalnie,
mimo że jeszcze niedawno zarówno kołdra jak i poduszka zostały zrzucone na
ziemię podczas namiętnych, pełnych pożądania ruchów ich splecionych ze sobą
ciał. Jednak teraz już spokojni, utraciwszy całą energię, cieszyli się jedynie
swoją bliskością. Ich ubrania na podłodze. Poszarzałe zasłony nadęte pod
naporem powietrza wpływającego leniwie przez otwarte okno.
Uśmiechnął się lekko, przesuwając dłonią po jej plecach, po
jej gładkiej i miękkiej skórze, która aż prosiła się o pieszczotę.
- Było mnie tak nie kusić – odpowiedział, czule wplatając
dłoń w jej złote włosy i całując jej czoło.
Lucy podniosła się nieco, tylko po to by zaraz oprzeć swój
drobny podbródek na rękach, które splotła na jego torsie.
- W którym momencie cię kusiłam? – spytała, również
uśmiechnięta lekko.
- W każdym – stwierdził, szczerząc się głupio na widok jej
zdziwionej miny. – Jak tylko mnie pocałowaś, jak tylko znalazłaś się blisko… Po
prosu oszalałem. I od razu się uzależniłem
Lucy zachichotała cicho, unosząc rękę i musnąwszy opuszkami
palców przystawiła ją do ust, mrużąc oczy. A on, urzeczony widokiem swojej
ukochanej, która w tej chwili zdawała się być taka niewinna, przekręcił się na
bok i objął ją mocno, przytulając do siebie jej ciepłe ciało.
- Muszę wracać do domu – powiedziała jednak, opierając
dłonie na jego torsie i odsuwając go od siebie lekko. A przynajmniej próbowała.
Jego objęcia były i tak zbyt silne jak dla niej.
- Dlaczego? – spytał, mimowolnie wręcz w smutnej mince
wydymając dolną wargę i patrząc na nią spojrzeniem zbytego szczeniaka.
Dziewczyna zachichotała, przysuwając się. Ucałowała czubek
jego nosa.
- Ojciec będzie się wściekał, że tak późno wracam do domu –
odpowiedziała, wyplątując się z jego rozluźnionego już uścisku rąk.
Kiedy stanęła, on z zapartym tchem wpatrzył się w jej ciało.
W jej idealnie wąską talię, która równie perfekcyjną linią rozszerzała się do
bioder. Podziwiał jej długie, cudowne nogi, jej złote włosy, które tak
wspaniale przesłaniały jej plecy i piersi…
Nie mógł oderwać od niej wzroku. Nie mógł spojrzeć gdzie
indziej, kiedy miał przed sobą ten cud świata, tą wspaniałą dziewczynę, która
ubierała się niespiesznie
Dopiero po chwili się ogarnął. I również wstał, by ubrać
ciuchy rozrzucone po pokoju, kiedy szybko i pożądliwie zrzucali je z siebie.
~*~
Stanęli przed jej domem. Nagle, nie wiedzieć czemu,
zapanowała cisza. W ten ciepły dzień, który był zapowiedzią lata nadchodzącego
za te zaledwie parę dni. A te miną szybko, by wakacje powitały zmęczonych
uczniów szeroko rozłożonymi ramionami możliwości odpoczynku i wyjazdów.
Cisza była trochę niezręczna. Zapanowała między nimi wraz z
jej zawstydzeniem i jego zmieszaniem. Dopiero kiedy to Natsu pochylił się nieco
i ucałował jej usta na pożegnanie, coś się zmieniło. Uśmiechnęła się szeroko do
niego, zarzucając mimowolnie ręce na jego szyję. A on objął ją w pasie,
przyciągając do siebie. I znowu ucałował.
- Do zobaczenia – powiedział cicho Natsu, kiedy tylko
oderwał się od niej na chwilę.
Opierając czoło o jego czoło westchnęła cicho, nadal czując
na ustach ciepło jego warg, ich smak, ich wilgoć…
- Do zobaczenia – odszepnęła, uśmiechając się, może trochę
głupi, ale szczęśliwie.
Nawet, kiedy uwolnili się z objęć, ich dłonie pozostały
złączone. I trwały tak, dopóki pogłębiająca się odległość między nimi nie
rozplątała ich palców.
I ona weszła do domu.
A on odwrócił się, wracając.
Kiedy znalazła się w środku nie spodziewała się zastać
takiego powitania. Ojciec jej stał zaledwie dwa czy trzy metry od Lucy, z
założonymi rękoma i nieciekawym wyrazem twarzy. Pani Spetto i Virgo stały za
nim. I cała trójka wpatrywała się tylko w Lucy.
Musieli się zorientować…
- Emm… He-ej…? – mruknęła Lucy niepewnie, spoglądając na
nich i przynajmniej starając się wyglądać niewinnie. Choć w niewinności
pozostało jej tyle, co wody na pustynii.
- Coraz później do domu wracasz, młoda panno – stwierdził dobitnie
jej ojciec, przytupując lekko stopą o podłogę.
- No… No tak… No bo… - chciała się wytłumaczyć. Jakkolwiek.
Cokolwiek powiedzieć. Byle wyjaśnić swoje późne wracanie do domu. Tylko… Nie
mogła nic wymyślić… - Ja… Tego…
- W tej chwili jako twój ojciec chcę tylko jednego –
przerwał jej Jude, unosząc rękę i uciszając ją tym gestem. A ona z bijącym mocno
ze strachu sercem czekała na jego dalsze słowa.
Które zaskoczyły ją.
- Chcę poznać twojego chłopaka. Przyprowadź go kiedyś na
obiad – powiedział, nie zmieniając jednak swojej srogiej miny.
~*~
- Przyjedziesz na wakacje?
- Tak jak się
umawialiśmy – odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się szeroko i
szczęśliwie.
Na ekranie jego komputera okienko, które rozpychało się
praktycznie na całość, przesłaniając pulpit, ukazywało mu obraz z
videokonferencji. Dziewczyna, która siedziała po drugiej stronie komputera, czy
też kabelka sieciowego, na swoich brązowych, roztrzepanych włosach miała duże,
ciemne słuchawki. W tle zaś widział niebieską ścianę i fragment niepościelonego
łóżka.
- A sprawdzałaś już pociągi? – spytał, kładąc łokieć na
biurku i podpierając na pięści policzek. Uśmiechnął się mimowolnie, wpatrując w
obraz ukazujący mu dziewczynę. – Twoi rodzice nie mają nic przeciwko?
- Tak i nie – odpowiedziała
w tej samej kolejności, w jakiej zadał pytanie. Jej dłoń sięgnęła poza pole
widzenia kamerki. I po chwili dostrzegł, jak wkłada sobie do ust żelka. – Wiem już czym przyjadę. A rodzice się
zgodzili. A nawet jakby się nie zgodzili, to i tak bym przyjechała.
- No nie przesadzaj znowu.
- Oh-am, oh-am –
mruknęła z buzią pełną żelków i machnąwszy lekko ręką.
- Uważaj, bo się udł…
W momencie, kiedy to mówił nim zdążył dokończyć zdanie,
dziewczyna zakaszlała nagle, czerwieniejąc na twarzy. Kiedy odzyskała zaś
sprawność oddechu, zadyszała jak po przebiegnięciu maratonu.
- Mówiłem – stwierdził dobitnie Bickslow, ciesząc się, że
mordercze spojrzenie dziewczyny nie mogło go dosięgnąć tak efektywnie, jak
podczas spotkania twarzą w twarz.
~*~
Biel biła z każdego kąta sali szpitalnej. Z okna drugiego
piętra był ładny widok na te parę drzew, które rosły tutaj w okolicy.
Mira siedziała na krześle, wpatrując się w twarz chłopaka.
Blady, trochę chudszy niż niegdyś, wpatrywał się w swoje własny dłonie, jakby
bał się podnieść spojrzenie na dziewczynę.
Nie odzywali się praktycznie. Jakby w obawie. Trwali w
milczeniu, przerywanym tylko świergotem ptaków za oknem i czasami odgłosami
kroków ludzi na korytarzu za drzwiami.
W powietrzu czuć było sterylną czystość. Coś, co zdawało się
aż nienaturalne. A mimo to, tutaj wędrowali ranni i chorzy ludzie. Do miejsca,
które swoją bielą i szpitalnym zapachem zdawało się tak nienaturalne…
Zielone włosy chłopaka, niegdyś jego duma, teraz stopniowo
się przerzedzały. Nie były już tak gęste i miękkie. Zmatowiałe i sztywne, o
wiele bardziej przerzedzone, były tylko cieniem dawnej świetności i dumy
Freeda.
Nie mogła się odezwać. Zimna, żelazna gula utkwiła w jej
gardle, blokując słowa, które gromadziły się w niej i rozpaczliwie szukały
wyjścia, a jednak… Nie mogły go znaleźć.
Milczała.
- Wiesz… - to Freed zaczął. To on pierwszy odezwał się w ej
ciszy i w tym napięciu, które zapanowało między nimi. – Przepraszam.
- Za co? – spytała przez ściśnięte gardło, nareszcie
odzyskawszy możliwość odzwania się.
Chłopak uniósł głowę. Jednak nie spojrzał na nią, tylko na
okno, za którym widać było błękitne niebo. Gorąc słońce śmiało się do ludzi,
nieświadome jakby cierpienia osób przebywających w szpitalu.
- Że nigdy nic nie powiedziałem – szepnął, uśmiechając się
smutno do samego siebie. – Gdybym wcześniej powiedział, zgłosił się do badania…
Gdyby od samego początku zadziałać, może wszystko potoczyłoby się inaczej… Może
miałbym szansę…
- Jeszcze nic nie jest stracone! – powiedziała szybko,
przerywając mu. Wstała. Tylko po to, by usiąść na brzegu łóżka. Swoje ciepłe
palce zacisnęła na jego chłodnych już dłoniach. – Wyjdziesz z tego, wierzę w
to! Wierzę w ciebie!
W końcu chłopak spojrzał na nią. Smutnie. I jakby… Pusto…
Jednak dalej z tym niewesołym uśmiechem, który unosił słabo kąciki jego
bladych, wąskich ust.
- Wszystko stracone – odszepnął. Uwolnił jedną dłoń z
uścisku. I uniósł ją, by opuszkami palców przesunąć po jej bladym policzku. W
pieszczocie wsunął dłoń w jej białe włosy, przeczesując je i dotykając z
pewnego rodzaju zachwytem. – Chciałem żyć normalnie… Chciałem normalnie chodzić
do szkoły, nie zaś na ciągłe badania i chemioterapie… Chciałem zachować resztki
normalności w tej szkole… I wszystko zaprzepaściłem.
Ból ścisnął jej serce. Wypchnął w górę, do jej gardła, gulę
która znów zablokowała jej słowa odpowiedzi. I wycisnęła z jej oczu łzy.
Pokręciła głową, niezdolna do odpowiedzi. Z płaczem, z
nieopanowanym drżeniem chwyciła jego dłoń. I wtuliła w nią policzek, nie
powstrzymując łez, które płynęły gęsto po jej skórze. Nie miała nawet sił ich
zatrzymać.
A Freed nie odezwał się tym razem. Znowu zapanowało między
nimi milczenie.
Pełne napięcia.
I rozpaczy.
~*~
Ponowne zamieszkanie razem okazało się szczęśliwe tylko w
najbliższych paru godzinach. Później zaczęły się problemy.
Mieszkanie, w którym wcześniej mieszkali Juvia z jej ojcem, teraz
okazało się nagle zbyt małe dla takiej ilości domowników. Konieczne okazało się
przemeblowanie. Które zaś również okazało się niezwykle kłopotliwe.
- To może kupmy nowe mieszkanie a te sprzedajmy –
zaproponował Jellal.
Rozlokowani w kuchni każdy jakoś znalazł sobie miejsce. Przy
stole, na dwóch jedynych krzesłach tutaj, siedzieli Nikolai wraz z Caroline,
nawet teraz, rozłączeni stojącym między nimi meblem, trzymając się za dłonie
spoczywające na pokrytym obrusem blacie.
Jellal siedział w przejściu z kuchni do salonu, opierając
się plecami o ścianę. Juvia zaś siedziała na blacie kuchennym, machając lekko w
powietrzu nogami.
- Trochę nas na obecną chwilę nie stać – odpowiedział Nikolai,
unosząc dłoń i pocierając palcami czoło. – Musielibyśmy jeszcze poczekać i
uzbierać więcej pieniędzy.
Juvia, mimowolnie, odetchnęła cicho z ulgą. Nie
uszczęśliwiłaby ją przeprowadzka. Tutaj miała zaraz naprzeciwko siebie Gray’a…
A tak to nie wiadomo gdzie by wylądowała.
- Łóżko piętrowe? – podpowiedziała Juvia, wzruszając lekko
ramionami.
Największym problemem był fakt, że nie mieli gdzie wcisnąć
do jednego pokoju przybrane rodzeństwo. A nie mieli więcej pokojów. Znaczy był
jeden, ale ten już zajęty przez Nikolai’a i Caroline.
- Trochę roboty by było – stwierdziła matka Juvii. I
kontynuowała po chwili namysłu. – Jednak na obecną chwilę to chyba najlepsze
wyjście. Trzeba nas wszystkich pomieścić i…
- Ja będę spać na górze! – zarządziła szybko dziewczyna, nie
czekając nawet, aż jej matka dokończy.
Jellal uśmiechnął się, ale wzruszył ramionami, zgadzając się
na wszystko.
~*~
Czemu łeb go tak bolał?
Ach, bo się spił poprzedniego dnia. I to cholernie. Co on
robił? Sam nie pamiętał…
Chciał wstać. Ale w momencie, kiedy się ruszył coś ciepłego
zsunęło się z niego, a coś miękkiego załaskotało go w twarz. Kiedy udało mu się
ogarnąć, gdzie jest góra a gdzie dół, Laxus wyprostował się, spoglądając na owe
„coś”, co znalazło się w jego łóżku nie wiedzieć czemu, po ostatniej libacji.
Jednak wtedy też zdał sobie sprawę, że to nie jest jego
łóżko. Co więcej, nie pamiętał, by kiedykolwiek wcześniej był w tym właśnie
pokoju.
Ale to, co najbardziej przykuło jego uwagę w tej chwili, to
dziewczyna, która leżała u jego boku. A która dopiero co zsunęła się z niego,
kiedy wstał.
Co więcej, dziewczyna ta była całkiem naga. A ich ciuchy
leżały porozrzucane na podłodze, jak niechciane zabawki, które teraz tylko
przeszkadzały w dążeniu do prawdziwego celu.
Brązowa plątanina włosów zasłaniała twarz dziewczyny. Jednak
mimo to był w stanie wydedukować ten fakt, z kim spędził tą noc.
Cana uniosła niemrawo rękę i odgarnęła nią plątaninę włosów
z twarzy. Jęknęła cicho. A potem ziewnęła, unosząc wysoko ręce.
Kołdra, która ledwo ich skrywała, teraz całkiem zsunęła się
z jej ciała, odsłaniając w pełnej krasie jędrne, krągłe piersi. Aż Laxus
poczuł, jak jego policzki pokrywają się czerwienią, kiedy aż nie był w stanie
oderwać spojrzenia od tych dwóch krągłości, wyeksponowanych i domagających się
o jego uwagę.
Jego mózg w tym momencie przestał działać.
Dziewczyna również wymagała chwili, by ogarnąć, co się
dzieje. Rozejrzała się po pokoju, szybkim spojrzeniem przeskakując po ciuchach
rozrzuconych na podłodze, jednak mimo to nie przejmując się bałaganem, jaki po
tej nocy zapanował w jej pokoju.
Nie przejęła się nawet kiedy dostrzegła Laxusa w swoim łóżku,
siedzącego i gapiącego się na nią z szeroko otwartymi ustami. A wręcz
uśmiechnęła się szeroko, pomimo bólu głowy. I zarzuciła ręce na jego szyję, w
momencie kiedy pocałowała na dzień dobry jego usta naparła piersiami na jego
tors, wybijając tym samym resztki myśli z jego głowy.
~*~
Powrót smoka mała!
A raczej odejście. Jutro z rańca samego, kasztanki moje kochane wspaniałe, wyjeżdżam na wycieczkę klasową. Toteż mnie nie będzie, ale to chyba możecie się tego domyślić ^.^ Wybaczcie, że się tak spóźniam z rozdziałem, ale mam nadzieję, że wam się podobał ^.^
~Podobało się? Komentuj!~
Muszę przyznać rozdział bardzo fajny(jak zawsze) c:
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńA więc no, tego... jestem nową czytelniczką, a raczej... stałą od dłuższego czasu, ale nie ujawniłam się jeszcze w komentarzach. Proszę o wybaczenie ^^ Nadrobię :D
Twój blog jest wspaniały ;) Niesamowicie się go czyta, a historia fajna, ciekawie rozwinięta - cudowna :) Zazdroszczę Ci talentu i pomysłów ;p
Fragment z Freedem i Mirą bardzo mnie wzruszył... Nie mogę się już doczekać ciągu dalszego...
Lucy i Natsu słodziaki <3 A tekst taty Lucy - najlepszy :D
Życzę duuużo weny i czasu! :) Postaram się teraz na bieżąco wszystko komentować, obiecuję ;*
Pozdrawiam! ;p
Jak się poryczałam przy FreedMira to zwijałam się ze śmiechu przy Canie i Laxusie.Boskie!
OdpowiedzUsuńA jak sobie pomyślałam o sytuacji z Lucy i Natsu...To po prostu padłam.Czy ona poważnie myślała, że to będzie tylko pocałunek?!Z Natsu?!Niepoważna jakaś...
Zniszczyłaś włosy Freeda.W następnym rozdziale mają być całe, bo jak naślę Leviego, by u Ciebie porządki zrobił XD!!!
Sorry, że tak krótko, ale Evil Qeen zaraz wpadnie i będzie długo :-) .
Fajnej, ciekawej wycieczki i przypływu weny!
Zgadzam się :3
UsuńWłooosy Freeda ;-;
*płaczę w koncie *
Po pierwsze:
OdpowiedzUsuńMiłej wycieczki! =3 I oczywiście przypływu weny na niej. ^^
Po drugie"
Jaki zarąbisty rozdział... *-* Ciekawe tylko, kto udusił się żelkami...(osobiście to mam pomysł, ale nie będę spojlerować :3)
Freed i Mira... Smutne to było... Tylko o jaką konkretnie chorobę chodzi?
LaxusCana... Nyahahaha~! ^^ Świetne!
A NaLu to już w ogóle... Jude z tym swoim obiadkiem wyskoczył. :D
Ahh~ Nie ma to jak rozdział od Ren-chan o poranku... c:
Tulam, Nyrim :*
Taaak, Nyrim - chan.
UsuńJa też wiem <3.Wystarczy luknąć na Pierwszego ^^
Zgaduję ,że żelusie jadła właśnie Renee , choroba to pewnie rak no bo jeśli chemioterapia :( To smutne ..
UsuńRenee ależ miłosny ten rozdział zrobiłaś . Jedni i drudzy się kochają w łóżku , tu w szpitalu smuty , tu przez (zapewne ) skype gadają i brakowało mi tu tylko Erzy i jellal'a :D
Haha no tak można się domyślić ,że jestem zboczuszkiem ^^
Świetny rozdział myślę ,że wycieszka była zajebista takiej Ci oczywiście życzyłam .
Weny, chęci, czasu i radości z pisanej pracy ^^
hihi laxsusowi odjeło mowę ? xD
OdpowiedzUsuńciekawe bardzo ciekawe :)
faktycznie bardzo romantyczny rozdzialilk :)
pozdrawiam i udanego wyjazdu :)
mysza715^^
Em... Lol? xD Fajny rozdział. Przez chwilę mi się zdawało, że jestem podobna do Juvii, jak mam spać na piętrowym łóżku z kim innym to dre się ,,JA NA GÓRZE" i mam w dupie, co inni chcą xD
OdpowiedzUsuńWszyscy sobie teraz zamieszkają razem jak taka super happy family, szkoda tylko, że miejsca w domu nie ma xD
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem cz chciałabym dzielić z bratem tyle miejsca, bo to w końcu brat jest nie? X
Fajnie że szkołę zamykają xD
Można teraz paringi łatwiej tworzyć, bo będą razem <3
No... ten pocałunek Natsu i Lucy trochę bardzo się rozwinął xDD
TATA CHCE POZNAĆ NA OBIEDZIE B|
Ale nagroda być musiała...
Powtórzę to jeszcze raz...
Biedny Freed ;___;
OŁ.
OdpowiedzUsuńROMANTICO.
TO NIE MOJA BAJKA.
DO WIDZENIA, MIŁO SIĘ GADAŁO.
*wychodzi, lecz po chwili wraca, z kubłem na tęczę*
Co ja gadam, rozdział od Renee zawsze dobrze przeczytać. :D
MADAPAKA.
Mara: Jaśnie panna znów naoglądała się Niekrytego.
NO WŁAŚNIE, dziwnym trafem, choć niedawno go zaczęłam oglądać, mamy podobny humor. ALE SPRÓBUJCIE MNIE O PLAGIAT OSKARŻYĆ, JA WAS OSKARŻĘ O ZDEBASTOWANIE CUDZYCH ZIEM. JA WIEM, ŻE TO WY POD BIEDRONKĄ ZA MOIM DOMEM ĆPACIE Z ŻULAMI.
...
I'm just kidding, każdy wie, że z żulami pod Biedronką ćpa tylko Alison z "Pretty Little Liars". Bo w końcu z Las Vegas ją wyrzucili, a ona lubi zwiedzać świat. A Polska to przecież druga Japonia - Kraj Kwitnącej Lipy, taka sia...znaczy, bajka.
JESTEM SWOIM WŁASNYM SĘDZIĄ, PRAWNIKIEM, NAWET PROKURATOREM I KURATOREM. No i panem Dudzikiem od ochrony przy wejściu na salę.
Lucyna i Natsu-Hardcore-Od-Nakamości - A MIAŁ BYĆ TYLKO POCAŁUNEK. A łóżko to jak wspomniałam (chyba...nie wspominałam? to teraz wspominam, lajk a boss) jest z Ikei, tam to tak dobre rzeczy jak to szkło z SnK, co zbiło się po masowym ataku terrorystycznym tych dziwnych nastolatków ze sprzętem od wojska. A teraz zamknijcie na chwilę oczy...*spokojna melodja jak ze SPA, nie, nie mam tu na myśli jakiegoś super-mega-ekstra-zajefajnego-bez-wulgaryzmów-proszę klubu szpiegowskiego* ...wyobraźcie sobie pradolinę...dolinę, nie pradolinę, nie szukam tu materiałów na geografię...więc wyobraźcie sobie...nie dolinę, a elegancką jadalnię pełną barokowego przepychu i tych ozdób skradzionych z mojego złowrogiego dworu, pomalowanych na tandetne złoto. Wielki stół...a przy nim pewna szpanująca fanserwisem blondi, różowowłosy młodociany pijak spod mostu oraz przyszły teść.
...
Natsu zginie marnie, nie ma wycowki.
BIIIIIICKSLOOOOOOOOOW. *yuno gasai's yandere akcent*
...
Żartuję again, nie jestem yandere!
...
*jeszcze...*
RENEE X BICKSLOW. I SEE SOMETHING...
...co Renuś, myślałaś, że nie zauważę tego opisu Twojej osoby, hmmm!? JA TU CZEKAM NA *blablablajakiśgupispoilernieczytajtoniejestnawetspoilertylkomojegupiewymysły*...
...nie dla psa kiełbasa, nie dla widza spoiler.
*deal with it*
Oficjalnie żegnamy...
R.I.P
Włosy Freeda. [*]
Jakiśtamrok - 2013
No i ten...zdrowiej, Fredziu.
Kupię Ci ciastko.
...
Chcesz zatrute jabłko?
FAMILY FEELS.
OMFG.
MY EMOTIONS.
MY FUCKING EMOTIONS.
SO MANY FEEEEEEEEELS.
WIĘCEJ EMOCJI, NIŻ PRZY OSTATNICH ROZDZIAŁACH FEJRI TAJLA.
Mara: Nie no, ta rzeź w 556 była dobra...
Gajeel: Nie pokazali mnie. Albo to ja jestem ślepy.
Juvia: *bija głową o ścianę* Znowu. *ała* Mnie. *ała* Zepsuli. *ała i na OION*
Ah, już widzę ciekawskiego Jellala w jednym pokoju z Juvią, która ma swoje małe szare (IF U KNOW WHAT I MEAN) sekreciki...
...kochane rodzeństwo. <3
By the way, nie było Muviaphone.
My shipper heart czuje się zranione.
Tymczasem u Cany i Laxu...
*kamera spada, tłucze się, w tle jedynie wrzaski Evil Queen odnośnie tego, jak mały budżet (zerowy -.-) mają jej komentarze*
~ Evil Queen
Też oglądasz "Pretty..." !Ja je jeszcze czytałam <3.
UsuńEzra jest mój!Nie żadnej Arii...
Chociaż nie...ja wolę Caleba <3.
UsuńHALEB ALL THE WAY.
UsuńA NIE, CALEBA DO SPIN-OFFU WYRZUCILI. :(
Dla mnie i tak będzie WSZYSTKIM!A nie, kurde, Hanna se go wzięła, bu.
UsuńEZRA IS A, ah, te bulwersy na twitterze. <3
UsuńCiągle nie mogę w to uwierzyć...
UsuńJełop jeden, kurde, grubas pornograficzny, kurde, erotoman jeden!
Ojj bardzo się podobał :D Pełen miłosnych uniesień.. jak ja dawno nie czytałam i nie cieszyłam się z takich rzeczy xD
OdpowiedzUsuńNa począteku Natsu i Lucy, którymi czasami mi już aż się za przeproszeniem rzygać chcę, ale w twoim wykonaniu zawsze chętnie o nich poczytam - bardzo, bardzo, bardzo mi się to podobało ^.^ A Jude ze swoim zaproszeniem na obiad był kwintesencją tego fragmentu, który wyjątkowo mnie rozbawił. Nawet odetchnęłam z ulgą, że tatuś nie zamienił się w jakiegoś tyrana i nie wyjechał z tekstem "marsz do swojego pokoju i uczyć się a nie szlajać nie wiadomo gdzie".
O Bickslowie było mało, ale za to jak radośnie *żelki mordercy* , normalnie taka scena jak z życia wzięta, ale takie zawsze są rewelacyjne. Chyba najzabawniejszy moment z tego rozdziału :) Choć Juvia też była tutaj taka... pocieszna :D Jak mała dziewczynka machała nóżkami na blacie i to prześciganie się kto będzie spać na górze na piętrowym łóżku ^.^ Ale fakt, to byłoby dla niej nie na rękę jakby miała być dalej od Graya, więc nic dziwnego, że cię tak cieszy. A ogólnie scena tejże rodzinki bardzo sympatyczna, emanowało tam rodzinną, ciepłą atmosferą (chciałam napisać emocjami, ale one towarzyszyły mi przy każdym słowie tego rozdziału - nic nowego :D).
Szpital... nie wiem czy to ze wzgląd na to, że właśnie z niego wróciłam i zaraz znów do niego wracam, ale moment z Mirą i Fredziem grał na moich nerwach, w sensie, że poruszył on bardzo moje nieszczęsne w tej chwili serduszko :D Że to było smutne, to mało powiedziane :C Ehh, znów mnie w gardle szczypało gdy to czytałam. I chyba jedynie w takiej sytuacji, gdy powiem że potrafisz ludzi do płaczu doprowadzić, to będzie to komplement xD
No i na koniec Laxus. Z nagą Caną. Co gdzie jak?! Ja coś przeoczyłam? :D Długo nic nie czytałam, ale pamiętam że Dreyar zalewał smutki... A tu taka pobudka :D Milusio hehe, żaden chyba by taką nie pogardził :P
No, to będzie na tyle - chciałam krótko bo mam jeden wieczór na nadrobienie zaległości, ale nie mogłam się oprzeć i musiałam napisać coś więcej niż dwa trzy zdania. Po takim rozdziale... xD Mam nadzieję, że wycieczka okażę się udana, buźka :***