- Dawno się z nią nie widziałaś,
mogłabyś w końcu się z nią spotkać!
Lucy, z cichym jękiem opuściła
ręce wzdłuż boków, nie wiedząc już, jak odpowiedzieć ojcu. Dobrze znała jego
motywy… Zbyt wiele razu już przeszła już przez taką sytuację…
- No dalej, córuś. Masz tu
telefon, dzwoń do niej ładnie – tato podstawił jej pod nos jej własny telefon,
nie wiedzieć jakim cudem i kiedy zdobyty.
Zaraz… On chyba nie czytał jej
wiadomości?!
- Skąd ty masz mój telefon?! –
Krzyknęła, odbierając swoją własność. Zawieszka w kształcie serduszka uderzyła
o obudowę i błysnęła w świetle słońca.
Salon był duży. Bardzo duży. Jedną
ścianę, między dwoma wielkimi oknami, zajmował duży kominek, w którym wesoło
trzaskał ogień. Zaś naprzeciwko tej ściany znajdowało się łukowate przejście,
prowadzące na hol domu.
Pozostałe ściany ozdobione były
obrazami. Przy wejściu stały dwie repliki zbroi rycerskich.
- No wiesz… Zostawiłaś go w jadali
podczas śniadania i tak jakoś trafił do mnie – wytłumaczył się szybko Jude, w
zdenerwowaniu gładząc wąsa i ogolony podbródek. – A poza tym to nie zmieniaj
tematu! Miałaś zadzwonić to swojej kuzynki, by cię odwiedziła, czyż nie?
- Kiedy ja nie chcę!
- Zaproś ją! Tylko jak ona będzie
u ciebie, będę mógł wyjść z jej ojcem na kręgle!
- Jak możesz być taki
egoistyczny?!
- To twoja rodzina! Wypada się z
nią czasem spotkać!
Nie chciała się dłużej kłócić. Po
prostu ściskając telefon w dłoni wyszła z salonu, pobiegła schodami na górę i
zamknęła się w swoim dużym pokoju.
Telefon cisnęła na łóżko,
rozzłoszczona.
Ona miała już plany! Miała się spotkać
z Levy i iść na miasto! Miały pomóc pani McGarden w bibliotece!
Dziewczyna westchnęła ciężko,
opierając się plecami o zamknięte drzwi. Naprawdę nie chciała się spotykać z
kuzynką… Akurat Lucy ją lubiła… Ale ta zdawała się nie lubić samej Heartfilii. Z
niewiadomych przyczy…
Po paru chwilach walki z samą
sobą, Lucy podeszła do łóżka. Położyła się na brzuchu i chwyciła telefon.
Wystukała treść wiadomości.
~*~
Juvia przystanęła, wyciągając
telefon z kieszeni. Caroline, dostrzegając że jej córka zostaje w tyle, również
się zatrzymała, spoglądając na nią ciekawie.
- O, wiadomość – mruknęła.
Już myślała, czy to nie miłosne
wyznanie od Gray-samy. Ale kiedy tylko dostrzegła, kto jest nadawcą,
momentalnie mina jej zrzedła.
- Oj, co się stało? – Spytała z
troską mama, podchodząc zaraz i poprawiając w dłoniach torby z zakupami.
Juvia nie odpowiedziała. Jeszcze
nie. Kliknięciem otworzyła wiadomość od niezbyt lubianej kuzynki.
„Hej, chcesz się dzisiaj spotkać?
Zrobimy jakąś małą imprezkę.”
- Och, to wspaniale!
Dopiero teraz Juvia zdała sobie
sprawę, że mama zaglądała jej przez ramię i również przeczytała wiadomość. Nie,
nie mogła się o to złościć. Po prostu nie umiała…
- Wspaniale? – Powtórzyła,
chowając telefon do kieszeni.
- Oczywiście – odpowiedziała wesoło
kobieta. – Och, tyle nie widziałam Lucy… Ciekawe co u niej?
Tego właśnie Juvia nie lubiła.
Pamiętała dzień, w którym zmarła
matka Lucy i siostra Caroline – Layla. Pamiętała tak zrozpaczoną, zapłakaną,
małą blondynkę, która uparcie starała się zetrzeć z policzków wciąż płynące
gęsto łzy. Pamiętała, jak najpierw Jude przytulał swoją córkę, chcąc ją
pocieszyć. I pamiętała, jak Caroline przytulała Lucy, tak ciepło i czule.
Od tamtego czasu matka Juvii
bardzo troszczyła się o Lucy. Zawsze się o nią martwiła, zawsze chciała
wiedzieć, co u niej.
I Juvia czuła się wtedy, jakby
traciła matkę.
Dlatego nie lubiła swojej kuzynki.
Banalne. Ale jednak…
- Spotkaj się z nią, córcia. Skoro
cię zaprasza – powiedziała wesoło Caroline, odstawiając na moment torby na
ziemię i opierając dłonie na ramionach dziewczyny.
A ta skinęła powoli głową. I
odpisała na SMS’a.
~*~
Gajeel wracał z roboty. Dzisiaj
naprawił samochód McGardenów. Trochę czasu to zajęło, ale przynajmniej już ma
to z głowy. Powinien im zadzwonić, że samochód już jest do odebrania, sprawny i
gotowy…
Z papierosem w ustach i dłońmi w
kieszeniach szedł przed siebie, zastanawiając się, czy to już odpowiednia pora,
by wracać do domu.
I wtedy…
- Ty – usłyszał głos.
Przystanął, spoglądając w bok,
skąd dochodził dźwięk. Między blokami nigdy nie był spokojnie. Nawet o tej
porze. A może zwłaszcza o tej porze? Ciemno, zimno…
Pod jednym z bloków stała dwójka
kiboli. Tak, kiboli. Bo tylko tak mógł ich opisać. Dwójka wysokich, silnych
chłopów, tak dumnie noszących dresy z kolorami jakiejś nędznej drużyny, której kibicowali.
- Za kim idziesz? – Spytał jeden z
nich, dumnie napinając się, co podkreślił logo klubu na ramieniu.
Akurat takich ludzi nienawidził.
Ale to dobrze. Będzie miał komu
przypierdolić.
Wyszczerzył się wrednie,
wyciągając papierosa z ust i rzucił go na ziemię, przydeptując glanem.
- Na pewno nie za waszym nędznym
klubem – odpowiedział, wiedząc już jaka będzie ich reakcja.
Momentalnie obaj się spięli. Jeden
z nich zebrał ślinę i splunął, prosto pod nogi Gajeela.
- Te, a wpierdol chcesz?!
Tym razem już nie odpowiedział.
Widział, że ta dwójka to jakieś nędzne leszcze.
Wystarczyła chwila, by znalazł się
przy nich. Ruch, którego nawet nie dostrzegli. Moment, w którym ze
zdezorientowaniem jeden z nich nagle stwierdził, że twarz Gajeela jest tuż
przed jego.
I w tym momencie Ich czoła
zetknęły się. Łysy chłopak przywalił mocno kibolowi „z dyńki”. Wystarczająco
mocno, by ten drugi cofnął się i upadł na ziemię, chwytając się za głowę.
- Ty…
Drugi kibol nie dokończył. Gajeel
chwycił w dłoń jego twarz. Wbijając kciuk i mały palec w jego policzki ścisnął
tak mocno, że ten zawył rozpaczliwie, zaciskając dłonie na nadgarstku Gajeela.
A ten rzucił nim o ścianę, jakby był tylko śmieciem.
Łysy zdążył wstać. I wymierzył
cios prosto w twarz Gajeela. Ale Redfox był szybszy. Chwycił jego nadgarstek,
szybko odchylając głowę i ratując się prze uderzeniem. A jednocześnie,
korzystając z rozpędu łysego, przerzucił go przez bark. Wyrżnął plecami o
ścianę bloku.
I wtedy to się stało.
Usłyszał syreny. I nim zdążył zareagować,
poczuł kilka par rąk, krępujących jego ruchy.
No nie…
- Kurwa – warknął Gajeel, starając
się wyrwać, kiedy prowadzili go do radiowozu.
~*~
Lucy pozwoliła jej przyprowadzić
przyjaciółkę. No bo nie mogła tak zostawić Claire, z którą przecież już była
umówiona!
Dlatego przyprowadziła i ją do
domu Heartfilii.
Kiedy tylko znalazły się w środku,
powitał ich niezwykle radośnie ojciec Lucy.
- Oh, Juvia, jak ja dawno cię nie
widziałem! A ta młoda dama to twoja przyjaciółka? Oh, wspaniale, wspaniale! To
bawcie się grzecznie, a ja wychodzę!
I tak szybko, jak je powitał, tak
szybko zniknął.
Claire wydawała się zdziwiona
zachowaniem ojca Lucy. Zaś Juvia niezbyt. Znała swojego wujka. I wiedziała, że
spieszy na kręgle z jej ojcem. Jak zawsze, kiedy tylko mają okazję.
- O, Juvia – usłyszała głos. Po
schodach zbiegła kuzynka, a za nią jakaś dziewczyna. Obie były już w piżamach.
Oczywiście, babskie pidżama-party bez piżam odbyć się nie może. – A ty jesteś…?
- Claire Simmons. – Przedstawiła się
szybko, wyciągając rękę na powitanie.
Ale Lucy jej nie uścisnęła. Od
razu podeszła i przytuliła dziewczynę.
- Przyjaciółki mojej kuzynki to
moje przyjaciółki – powiedziała wesoło, kiedy ją puściła. I wskazała na swoją
przyjaciółkę. – A to jest Levy McGarden!
Po ciepłych, wesołych powitaniach
wszystkie udały się na górę, do pokoju Lucy.
Wszystkie, poprzebierane w piżamy,
siedziały na dużym łóżku Heartfilii, plotkując. W tle leciała muzyka. A na
stoliku przysuniętym do łóżka pełno chipsów, chrupek, słodyczy i napojów.
A w ruchu był aparat. Co chwilę,
roześmiane i wesołe, robiły sobie zdjęcia. A to Lucy napchała sobie za dużo
pop-cornu i wyglądała jak chomik, a to Claire przez przypadek oblała się
sokiem, Levy w śmiechu spadła z łóżka, a Juvia, również w napadzie śmiechu,
strąciła miskę z chrupkami.
Każda sytuacja była uwieczniona w
aparacie.
- O, to mój kawałek! – Pisnęła nagle
Claire, kiedy w tle poleciała jedna z piosenek.
- Ty też ją uwielbiasz?! – Spytała
Lucy.
- Kocham ją!
Jak to się mogło skończyć?
Cała czwórka dziewczyn skakała po
łóżku, śpiewając razem tą piosenkę. Każda w innej tonacji, każda w innym
tempie, ale razem dawało to piękny pokaz chóru.
A aparat był ciągle w ruchu,
przekazywany z rąk do rąk, by robić zdjęcia.
Taka zabawa ich zmęczyła. Po paru
piosenkach opadły na łóżko. I w zawrotnym tempie piły, co się dało, by zwilżyć
zmęczone gardła. I kiedy już wypiły wszystko, co Lucy przygotowała…
- Jeny, już się skończyło? –
Jęknęła Levy, kiedy odstawiła opróżnioną szklankę.
Lucy już się zerwała, by przynieść
więcej picia, kiedy Juvia i Claire ją zatrzymały.
- Mamy coś lepszego…
~*~
Gajeel siedział w areszcie. Znowu.
Już przestał liczyć, który to raz.
Był tutaj częstym gościem. Znali go już wszyscy chyba policjanci. Nawet ci,
którzy go tu przywieźli.
Jedni, z tego faktu że często go
tu widzieli, zwracali się od razu do niego po imieniu, pytali co tym razem się
stało.
I pomimo nieprzyjemnej dla Gajeela
sytuacji, odpowiadał, dość uprzejmie. Często żartowali razem, gadali głupoty.
Ale niektórzy byli dość nerwowi i
za każdym razem, kiedy przyprowadzano tu Gajeela, wkurzali się. I potrafili
tylko się irytować i jęczeć o tym, jak to powinien nauczyć się żyć w
społeczeństwie.
Chuj nie życie i tyle.
Jeden ze strażników, który również
palił, dał Gajeelowi papierosa i zapalniczkę. Bo jego paczkę, wraz z telefonem
i co tam jeszcze miał w kieszeniach, zabrano mu.
Podziękował. I odpalił, wdając się
w luźną pogawędkę z Juanem, który również zapalił sobie papierosa.
~*~
- No nie wiem, czy to dobry pomysł…
- Mruknęła niepewnie Lucy, kiedy Juvia i Claire wyciągnęły ze swoich plecaków
parę butelek z alkoholem.
Ale te, nie zważając na niepewne
miny przyjaciółek, wzięły szklanki nalały do każdej trochę.
- Oj, boicie się. Co złego może
się stać? To tylko dla zabawy! – Powiedziała Juvia, podając dziewczynom
szklanki.
- No ale…
- Tylko jeden. – Claire zdążyła
przerwać Levy, nim ta dokończyła. I stuknęła swoją szklanką o jej.
Na jednym się nie skończyło.
Po paru chwilach odstawiały drugą,
pustą butelkę. I każda już czuła skutki alkoholu.
Najgorzej jednak było z Levy. Ta
chyba miała słabą głowę, bo już teraz leżała na łóżku, śmiejąc się. I nikt nie
wiedział, z czego. Zaczęło się chyba od tego, że przypadkiem wylała zawartość
swojej szklanki na piżamę Lucy. I dalej już wiadomo, jak się potoczył…
Nie można było pożałować tej
sceny. Lucy chwyciła aparat i zrobiła najpierw parę zdjęć roześmianej, pijanej
przyjaciółce. A potem jeszcze Juvii i Claire, które do zdjęcia oparły się o
siebie, robiąc śmieszne miny. Co w połączeniu z alkoholem wyszło… Zabójczo.
Trójka, która jeszcze trwała przy
zmysłach, nalała sobie kolejną kolejkę. I znowu wypiły.
A Levy dalej chichrała się pod
nosem. Tylko po to, by przekręcić się na bok. I wtulić w poduszkę.
- Gajeel, jesteś taki miękki…
Zamieniłeś kaloryfer na bojler?
Dziewczyny już nie umiały. Same
wybuchły śmiechem, słysząc słowa przyjaciółki, która po pijaku najwyraźniej nie
zdawała sobie sprawy z tego, co mówi.
- Zaraz, moment… - Oprzytomniała
nagle Juvia. I wszystkie, jak na zawołanie, przestały się śmiać. – Gajeel?! Ona
powiedziała Gajeel?!
- No tak – odpowiedziała Lucy,
pomimo alkoholu jeszcze kojarząc fakty. – Poznała Gajeela i jest trochę w nim
zauroczona i jakoś tak… A co, ty go znasz?
- Juvia chodzi z nim do klasy –
stwierdziła Juvia, nalewając znowu alkoholu do szklanek. – I Juvia jest jego
przyjaciółką, zwykle mówi mi o wielu rzeczach… Ale o Levy nie.
- Hej… Myślicie, że to może być –
spytała cicho Lucy, biorąc swoją szklankę i okręcając ją powoli w dłoni –
jednostronne?
- Kto wie – odpowiedziała Juvia,
podając Claire szklankę. – O uczuciach Gajeel nie mówi nigdy. Chyba, że o
negatywnych – dziewczyna westchnęła, podciągając nogi pod podbródek. – Gajeel-kun
w ogóle zachowuje się, jakby należał do innego świata. Takiego… Gorszego świata…
Na moment zapanowała cisza. Słowa
kuzynki dały Lucy do myślenia, wymuszając na niej odsunięcie upojenia na bok.
No bo martwiła się o przyjaciółkę. Nie chciała, by ten Gajeel wciągnął ją w coś…
Niebezpiecznego…
- Dobra, to nie czas na smuty! –
Zarządziła Claire. I zaraz im się miny poprawiły. – Zdrowie!
~*~
- Jak myślisz, grzecznie się tam
bawią? – Spytał Nikolai, biorąc kulę do kręgli.
- Na pewno. Z moją Lucusią to nie
ma się co martwić. – Odpowiedział pewnie Jude, siadając na fotelu i czekając na
swoją kolej.
Jak na razie, to Lockser wygrywał.
- Wiem, ale jakoś tak… Żeby im się
jakaś krzywda nie stała. Zabawa zabawą ale…
- Oj, przesadzasz – przerwał mu
Jude. – Dziewczynki są mądre i grzeczne, na pewno nic im nie będzie.
~*~
Ach, gdyby tylko tamta dwójka
wiedziała, jak bardzo się myli…
Bo niedługo po Levy, padłą i
Juvia. I tylko Lucy i Claire jeszcze jakoś się trzymały. Ledwo, ale zawsze coś.
Nie miały sił pić. Sił ani odpowiedniej władzy w rękach, bo ilekroć próbowały
sobie nalać, rozlewały alkohol po całym stoliku. Więc zrezygnowały.
Mogły pić prosto z butelki. Ale
nawet to im nie wychodziło. I kończyło się na tym, że cały alkohol lądował na
ich dekoltach i piżamach, nie zaś w ustach.
Leżały. Spite, nie ogarniając co
się dzieje, leżały wszystkie cztery na łóżku. Levy nie zauważyła kiedy na jej
boku wylądowała głowa Lucy. A Juvia nie zdawała sobie sprawy, że na jej brzuchu
leżą nogi Claire.
- Hej, Claire… - Zaczęła cicho
Lucy, wymacując dłonią na prześcieradle ramię dziewczyny. I szturchnęła ją.
- Taa?
- Jak rano będę umiała, to was
chyba zabiję za to…
~*~
Nie, nie mogłam się powstrzymać. Tak, zniszczyłam system. Och, jak ja to lubię!
Nie zmieniaj kaloryfera na bojler! Zmień bojler na kaloryfer!
O kurna, na fakcie rozjebałaś system xDDD Chyba najbardziej poryty rozdział na tym blogu jaki napisałaś :D Ale tak zabawny, że ryje jak głupia o 2 w nocy :DDD
OdpowiedzUsuńLucy i Juvia są kuzynkami?! Jeszcze większy zaskok niż z Juvią i Jellalem, bo oni przynajmniej niebieskie włosy obydwoje mają :D
Biedny Gajeel, znów się wjebał... Ale to kiboli wina, oni zaczęli! xD Poza tym takim wpierdziel się należy za całokształt :P
Jednego żałuje- że chłopacy nie widzieli schlanych dziewczyn :D Ale są zdjęcia, może chociaż to ^.^ Z "odwagi" dają zły przykład "wróżkom" i teraz to Natsu będzie wyciągać Lucyne z alkoholizmu xDDD
To jak dziewczynki miały chrupeczki, soczek czy tam orężadke, plotkowały sobie, skakły do pioseneczek na łóżku... Ja pierdziele, taki smerfówf świat xD Choć nawet pod koniec nastoletniego wieku można się dobrze bawić - tylko jednak podstawą jest później alkohol... Albo i czasem na początku xD Nie dobra, bo sama zły przykład teraz daje ^.^ Ci co nie mają 18-stu lat jeszcze - można się dobrze bawić i bez alkoholu :D
Ale epick forever, poprostu mistrz mistrzów i rozjeb totalnego systemu - kaloryfev vs boiler i to foto na końcu xD Nadal nie mogę przestać się z tego śmiać! Tekst Levy po prostu zapisuje się do jednych z najlepszych jakie słyszałam xDDDD
I kochanie (oraz Bickslow oraz Ciuciuś) jeśli ja jestem kochana, to nie wiem kim ty jesteś, ale ty jesteś sto razy kochańsza więc jesteś przekochana ;D No i jak Cię (was) tu nie kochać? :))))
"Ty wiesz co ja mam na myśli ;>" Dziękuje :3 :***
Ożesz ty w mordę jeża o.o Lucy i Juvia kuzynkami?! Ty miszczu zaskoczenia D: Przyznaję rację Yashi - san to było większe zaskoczenie niż z Jellalem xD
OdpowiedzUsuńI właśnie ta impreza.. Oh God xDD Już widzę minę Judea'a xD Najpierw spokojnie, chrupeczki, soczki, ploteczki..... a potem impra level hard xD "Zamieniłeś kaloryfer na bojler?" - hahahhahaha xD Jebłam x3 No po prostu epickie xD I jeszcze na końcu ten obrazek...
Gajeel i kibole.. już jaki ich spotkał to im współczułam.. To nie fair, że go zabrali :c To wszystko wina tych kiboli >.< Ale w sumie Gajeel koleguje sie z policjantami więc też git xD Pogadają, popalą, pochleją i wypuszczą do domu xD Normalka nie? My już wiemy po co oni go tam zabierają xD
No po prostu epicki rozdział xD
No to weny życzę i uściski przesyłam :**
~Mika
hahahhaa :D:D:D
OdpowiedzUsuńSuper rozdzialik :D:D
normalnie wymiata ;)
pozdrawiam i weny :)
mysza715 :)
Juvia i Lucy to kuzynki?!
OdpowiedzUsuńLaxus: Nawet mnie to dziwi!
Ale w sumie fajnie to wyszło. Impreza super!
Laxus: To się szanowny pan Jude zdziwi jak w domu zawita.
Oj Lucy, Lucy nie chciała bym być w twojej skórze. Gajeel to się pojedynkuje z dresami, to z kibolami a jak nie to to na wyścigi chodzi i czym to się kończy paleniem z policjantem w areszcie. Coś ci policjanci to go lubią!
Weny!
Epicki tekst z boilerem xD
OdpowiedzUsuńNo, a rano będzie niezły kac..
Mało mam czasu więc się nie rozpisuję, w każdym bądź razie weny życzę! ;3
No dobra po pierwsze: Juvia i Lucy to kuznki?! o.O?!
OdpowiedzUsuńTy nas jeszcze nie raz zaskoczysz xD~!
Grimmjow: Nie mogła wytrzymać jak dziewczyny się spiły...
Właśnie xD Wy niegrzeczne wy xD
Gajeel pobił kiboli i wylądował w areszcie... Taki tam zwyczajny dzień...
Widać, że ma znajomości z policjantami, z tymi hiszpańskimi nie?
Już wyobrażam sobie epickie kace rano xD
I już wyobrażam sobie minę ojców jak zaczną paczać ich pokój po imprezie :O
Zawału dostaną xD
Weny~! (Oczywiście duuuzio~!)
~Natuśka-chan & Grimmjow
Nie no, nie mogę xD Rozjebałaś, dosłownie.
OdpowiedzUsuńJa to bym chciała się do takiego kaloryfera Gajeel'a przytulić :3 ojj, chciałabym.
Rozdział fajny i jakoś tak mam nadzieję, że Juvia się przekona do Lucy, bo w końcu one same się do siebie z czasem w FT przekonały, co mnie bardzo ucieszyło, więc u Ciebie też tego będę wyczekiwać ^^
Gajeel znowu w areszcie, nie ładnie. Ach, Galeej <3 Uwielbiam gościa.
Pozdrawiam i życzę weny ^^
Po prostu leżę na ziemi i kwiczę. Pominę juz fakt, że Juvia i Lucy to kuzynki, ale jak mogłaś upić biedną Levi?! XD Będzie dziewczyna rozpaczać. Gajeel palący papierosa w areszcie? Bosko! XD Pisz dalej kochana!
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam trochę czasu w końcu :3 brat się drze nad uchem ale co tam xD
OdpowiedzUsuńNo to zaskoczyłaś mnie. Najpierw, ze Jellal to brat Juvii, potem że Juuvia to kuzynka Lucy... Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina... xD nie umiem tego inaczej skomentować, mimo że powinno być Fairy Tail, ale co tam.
No tak Gajeel znów w więzieniu...no proszę xD czego ja się niby spodziewałam ?
No i to piżama party :3 nie ma to jak zdjęcia po pijaku (oczywiście mówię nie o swoim doświadczeniu, za młoda na to jestem xD)
No kończę, bo zanudzę, świetny rozdział, i czekam na następny ^^
Szlachta zawsze przychodzi ostatnia...
OdpowiedzUsuńBoże!Spadłam i nie wstaję...Co to było?!Haha...Mam nadzieję,że potem będzie pokaz zdjęć z piżama-party ?I Gajeel znów w areszcie...Heh.Mam nadzieję,że Levy go z tego wyciągnie.Cóż kończę...
,,Fantazja" Levy mnie rozwaliła xD I ta reklama xD Jestem strasznie zaciekawiona co będzie z tym Gajeelem, jego sytuacją i jego przeszłością :) A Juvia i ta jej koleżanka mogą pożegnać się z życiem, bo jak Lucy sobie coś postanowi to nie ma przebacz xD
OdpowiedzUsuńWszyscy okażą się pod koniec jedną super wielką rodziną, a kto nie będzie należał do tej todziny to się z kimś ożeni żeby do niej dołączyć! XDD
OdpowiedzUsuńJuvia nie lubiła Lucy ale coś mi się wydaje że przełamały lody :D
Gajeel znów w areszcie...
Alkohol załatwia wszystko <3
Zamień kaloryfer na boiler!