wtorek, 25 czerwca 2013

16 : Pidżama-party



- Dawno się z nią nie widziałaś, mogłabyś w końcu się z nią spotkać!

Lucy, z cichym jękiem opuściła ręce wzdłuż boków, nie wiedząc już, jak odpowiedzieć ojcu. Dobrze znała jego motywy… Zbyt wiele razu już przeszła już przez taką sytuację…

- No dalej, córuś. Masz tu telefon, dzwoń do niej ładnie – tato podstawił jej pod nos jej własny telefon, nie wiedzieć jakim cudem i kiedy zdobyty.

Zaraz… On chyba nie czytał jej wiadomości?!

- Skąd ty masz mój telefon?! – Krzyknęła, odbierając swoją własność. Zawieszka w kształcie serduszka uderzyła o obudowę i błysnęła w świetle słońca.

Salon był duży. Bardzo duży. Jedną ścianę, między dwoma wielkimi oknami, zajmował duży kominek, w którym wesoło trzaskał ogień. Zaś naprzeciwko tej ściany znajdowało się łukowate przejście, prowadzące na hol domu.

Pozostałe ściany ozdobione były obrazami. Przy wejściu stały dwie repliki zbroi rycerskich.

- No wiesz… Zostawiłaś go w jadali podczas śniadania i tak jakoś trafił do mnie – wytłumaczył się szybko Jude, w zdenerwowaniu gładząc wąsa i ogolony podbródek. – A poza tym to nie zmieniaj tematu! Miałaś zadzwonić to swojej kuzynki, by cię odwiedziła, czyż nie?

- Kiedy ja nie chcę!

- Zaproś ją! Tylko jak ona będzie u ciebie, będę mógł wyjść z jej ojcem na kręgle!

- Jak możesz być taki egoistyczny?!

- To twoja rodzina! Wypada się z nią czasem spotkać!

Nie chciała się dłużej kłócić. Po prostu ściskając telefon w dłoni wyszła z salonu, pobiegła schodami na górę i zamknęła się w swoim dużym pokoju.

Telefon cisnęła na łóżko, rozzłoszczona.

Ona miała już plany! Miała się spotkać z Levy i iść na miasto! Miały pomóc pani McGarden w bibliotece!

Dziewczyna westchnęła ciężko, opierając się plecami o zamknięte drzwi. Naprawdę nie chciała się spotykać z kuzynką… Akurat Lucy ją lubiła… Ale ta zdawała się nie lubić samej Heartfilii. Z niewiadomych przyczy…

Po paru chwilach walki z samą sobą, Lucy podeszła do łóżka. Położyła się na brzuchu i chwyciła telefon.

Wystukała treść wiadomości.



~*~



Juvia przystanęła, wyciągając telefon z kieszeni. Caroline, dostrzegając że jej córka zostaje w tyle, również się zatrzymała, spoglądając na nią ciekawie.

- O, wiadomość – mruknęła.

Już myślała, czy to nie miłosne wyznanie od Gray-samy. Ale kiedy tylko dostrzegła, kto jest nadawcą, momentalnie mina jej zrzedła.

- Oj, co się stało? – Spytała z troską mama, podchodząc zaraz i poprawiając w dłoniach torby z zakupami.

Juvia nie odpowiedziała. Jeszcze nie. Kliknięciem otworzyła wiadomość od niezbyt lubianej kuzynki.

„Hej, chcesz się dzisiaj spotkać? Zrobimy jakąś małą imprezkę.”

- Och, to wspaniale!

Dopiero teraz Juvia zdała sobie sprawę, że mama zaglądała jej przez ramię i również przeczytała wiadomość. Nie, nie mogła się o to złościć. Po prostu nie umiała…

- Wspaniale? – Powtórzyła, chowając telefon do kieszeni.

- Oczywiście – odpowiedziała wesoło kobieta. – Och, tyle nie widziałam Lucy… Ciekawe co u niej?

Tego właśnie Juvia nie lubiła.

Pamiętała dzień, w którym zmarła matka Lucy i siostra Caroline – Layla. Pamiętała tak zrozpaczoną, zapłakaną, małą blondynkę, która uparcie starała się zetrzeć z policzków wciąż płynące gęsto łzy. Pamiętała, jak najpierw Jude przytulał swoją córkę, chcąc ją pocieszyć. I pamiętała, jak Caroline przytulała Lucy, tak ciepło i czule.

Od tamtego czasu matka Juvii bardzo troszczyła się o Lucy. Zawsze się o nią martwiła, zawsze chciała wiedzieć, co u niej.

I Juvia czuła się wtedy, jakby traciła matkę.

Dlatego nie lubiła swojej kuzynki.

Banalne. Ale jednak…

- Spotkaj się z nią, córcia. Skoro cię zaprasza – powiedziała wesoło Caroline, odstawiając na moment torby na ziemię i opierając dłonie na ramionach dziewczyny.

A ta skinęła powoli głową. I odpisała na SMS’a.



~*~



Gajeel wracał z roboty. Dzisiaj naprawił samochód McGardenów. Trochę czasu to zajęło, ale przynajmniej już ma to z głowy. Powinien im zadzwonić, że samochód już jest do odebrania, sprawny i gotowy…

Z papierosem w ustach i dłońmi w kieszeniach szedł przed siebie, zastanawiając się, czy to już odpowiednia pora, by wracać do domu.

I wtedy…

- Ty – usłyszał głos.

Przystanął, spoglądając w bok, skąd dochodził dźwięk. Między blokami nigdy nie był spokojnie. Nawet o tej porze. A może zwłaszcza o tej porze? Ciemno, zimno…

Pod jednym z bloków stała dwójka kiboli. Tak, kiboli. Bo tylko tak mógł ich opisać. Dwójka wysokich, silnych chłopów, tak dumnie noszących dresy z kolorami jakiejś nędznej drużyny, której kibicowali.

- Za kim idziesz? – Spytał jeden z nich, dumnie napinając się, co podkreślił logo klubu na ramieniu.

Akurat takich ludzi nienawidził.

Ale to dobrze. Będzie miał komu przypierdolić.

Wyszczerzył się wrednie, wyciągając papierosa z ust i rzucił go na ziemię, przydeptując glanem.

- Na pewno nie za waszym nędznym klubem – odpowiedział, wiedząc już jaka będzie ich reakcja.

Momentalnie obaj się spięli. Jeden z nich zebrał ślinę i splunął, prosto pod nogi Gajeela.

- Te, a wpierdol chcesz?!

Tym razem już nie odpowiedział. Widział, że ta dwójka to jakieś nędzne leszcze.

Wystarczyła chwila, by znalazł się przy nich. Ruch, którego nawet nie dostrzegli. Moment, w którym ze zdezorientowaniem jeden z nich nagle stwierdził, że twarz Gajeela jest tuż przed jego.

I w tym momencie Ich czoła zetknęły się. Łysy chłopak przywalił mocno kibolowi „z dyńki”. Wystarczająco mocno, by ten drugi cofnął się i upadł na ziemię, chwytając się za głowę.

- Ty…

Drugi kibol nie dokończył. Gajeel chwycił w dłoń jego twarz. Wbijając kciuk i mały palec w jego policzki ścisnął tak mocno, że ten zawył rozpaczliwie, zaciskając dłonie na nadgarstku Gajeela. A ten rzucił nim o ścianę, jakby był tylko śmieciem.

Łysy zdążył wstać. I wymierzył cios prosto w twarz Gajeela. Ale Redfox był szybszy. Chwycił jego nadgarstek, szybko odchylając głowę i ratując się prze uderzeniem. A jednocześnie, korzystając z rozpędu łysego, przerzucił go przez bark. Wyrżnął plecami o ścianę bloku.

I wtedy to się stało.

Usłyszał syreny. I nim zdążył zareagować, poczuł kilka par rąk, krępujących jego ruchy.

No nie…

- Kurwa – warknął Gajeel, starając się wyrwać, kiedy prowadzili go do radiowozu.



~*~



Lucy pozwoliła jej przyprowadzić przyjaciółkę. No bo nie mogła tak zostawić Claire, z którą przecież już była umówiona!

Dlatego przyprowadziła i ją do domu Heartfilii.

Kiedy tylko znalazły się w środku, powitał ich niezwykle radośnie ojciec Lucy.

- Oh, Juvia, jak ja dawno cię nie widziałem! A ta młoda dama to twoja przyjaciółka? Oh, wspaniale, wspaniale! To bawcie się grzecznie, a ja wychodzę!

I tak szybko, jak je powitał, tak szybko zniknął.

Claire wydawała się zdziwiona zachowaniem ojca Lucy. Zaś Juvia niezbyt. Znała swojego wujka. I wiedziała, że spieszy na kręgle z jej ojcem. Jak zawsze, kiedy tylko mają okazję.

- O, Juvia – usłyszała głos. Po schodach zbiegła kuzynka, a za nią jakaś dziewczyna. Obie były już w piżamach. Oczywiście, babskie pidżama-party bez piżam odbyć się nie może. – A ty jesteś…?

- Claire Simmons. – Przedstawiła się szybko, wyciągając rękę na powitanie.

Ale Lucy jej nie uścisnęła. Od razu podeszła i przytuliła dziewczynę.

- Przyjaciółki mojej kuzynki to moje przyjaciółki – powiedziała wesoło, kiedy ją puściła. I wskazała na swoją przyjaciółkę. – A to jest Levy McGarden!

Po ciepłych, wesołych powitaniach wszystkie udały się na górę, do pokoju Lucy.

Wszystkie, poprzebierane w piżamy, siedziały na dużym łóżku Heartfilii, plotkując. W tle leciała muzyka. A na stoliku przysuniętym do łóżka pełno chipsów, chrupek, słodyczy i napojów.

A w ruchu był aparat. Co chwilę, roześmiane i wesołe, robiły sobie zdjęcia. A to Lucy napchała sobie za dużo pop-cornu i wyglądała jak chomik, a to Claire przez przypadek oblała się sokiem, Levy w śmiechu spadła z łóżka, a Juvia, również w napadzie śmiechu, strąciła miskę z chrupkami.

Każda sytuacja była uwieczniona w aparacie.

- O, to mój kawałek! – Pisnęła nagle Claire, kiedy w tle poleciała jedna z piosenek.

- Ty też ją uwielbiasz?! – Spytała Lucy.

- Kocham ją!

Jak to się mogło skończyć?

Cała czwórka dziewczyn skakała po łóżku, śpiewając razem tą piosenkę. Każda w innej tonacji, każda w innym tempie, ale razem dawało to piękny pokaz chóru.

A aparat był ciągle w ruchu, przekazywany z rąk do rąk, by robić zdjęcia.

Taka zabawa ich zmęczyła. Po paru piosenkach opadły na łóżko. I w zawrotnym tempie piły, co się dało, by zwilżyć zmęczone gardła. I kiedy już wypiły wszystko, co Lucy przygotowała…

- Jeny, już się skończyło? – Jęknęła Levy, kiedy odstawiła opróżnioną szklankę.

Lucy już się zerwała, by przynieść więcej picia, kiedy Juvia i Claire ją zatrzymały.

- Mamy coś lepszego…



~*~



Gajeel siedział w areszcie. Znowu.

Już przestał liczyć, który to raz. Był tutaj częstym gościem. Znali go już wszyscy chyba policjanci. Nawet ci, którzy go tu przywieźli.

Jedni, z tego faktu że często go tu widzieli, zwracali się od razu do niego po imieniu, pytali co tym razem się stało.

I pomimo nieprzyjemnej dla Gajeela sytuacji, odpowiadał, dość uprzejmie. Często żartowali razem, gadali głupoty.

Ale niektórzy byli dość nerwowi i za każdym razem, kiedy przyprowadzano tu Gajeela, wkurzali się. I potrafili tylko się irytować i jęczeć o tym, jak to powinien nauczyć się żyć w społeczeństwie.

Chuj nie życie i tyle.

Jeden ze strażników, który również palił, dał Gajeelowi papierosa i zapalniczkę. Bo jego paczkę, wraz z telefonem i co tam jeszcze miał w kieszeniach, zabrano mu.

Podziękował. I odpalił, wdając się w luźną pogawędkę z Juanem, który również zapalił sobie papierosa.



~*~



- No nie wiem, czy to dobry pomysł… - Mruknęła niepewnie Lucy, kiedy Juvia i Claire wyciągnęły ze swoich plecaków parę butelek z alkoholem.

Ale te, nie zważając na niepewne miny przyjaciółek, wzięły szklanki nalały do każdej trochę.

- Oj, boicie się. Co złego może się stać? To tylko dla zabawy! – Powiedziała Juvia, podając dziewczynom szklanki.

- No ale…

- Tylko jeden. – Claire zdążyła przerwać Levy, nim ta dokończyła. I stuknęła swoją szklanką o jej.

Na jednym się nie skończyło.

Po paru chwilach odstawiały drugą, pustą butelkę. I każda już czuła skutki alkoholu.

Najgorzej jednak było z Levy. Ta chyba miała słabą głowę, bo już teraz leżała na łóżku, śmiejąc się. I nikt nie wiedział, z czego. Zaczęło się chyba od tego, że przypadkiem wylała zawartość swojej szklanki na piżamę Lucy. I dalej już wiadomo, jak się potoczył…

Nie można było pożałować tej sceny. Lucy chwyciła aparat i zrobiła najpierw parę zdjęć roześmianej, pijanej przyjaciółce. A potem jeszcze Juvii i Claire, które do zdjęcia oparły się o siebie, robiąc śmieszne miny. Co w połączeniu z alkoholem wyszło… Zabójczo.

Trójka, która jeszcze trwała przy zmysłach, nalała sobie kolejną kolejkę. I znowu wypiły.

A Levy dalej chichrała się pod nosem. Tylko po to, by przekręcić się na bok. I wtulić w poduszkę.

- Gajeel, jesteś taki miękki… Zamieniłeś kaloryfer na bojler?

Dziewczyny już nie umiały. Same wybuchły śmiechem, słysząc słowa przyjaciółki, która po pijaku najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, co mówi.

- Zaraz, moment… - Oprzytomniała nagle Juvia. I wszystkie, jak na zawołanie, przestały się śmiać. – Gajeel?! Ona powiedziała Gajeel?!

- No tak – odpowiedziała Lucy, pomimo alkoholu jeszcze kojarząc fakty. – Poznała Gajeela i jest trochę w nim zauroczona i jakoś tak… A co, ty go znasz?

- Juvia chodzi z nim do klasy – stwierdziła Juvia, nalewając znowu alkoholu do szklanek. – I Juvia jest jego przyjaciółką, zwykle mówi mi o wielu rzeczach… Ale o Levy nie.

- Hej… Myślicie, że to może być – spytała cicho Lucy, biorąc swoją szklankę i okręcając ją powoli w dłoni – jednostronne?

- Kto wie – odpowiedziała Juvia, podając Claire szklankę. – O uczuciach Gajeel nie mówi nigdy. Chyba, że o negatywnych – dziewczyna westchnęła, podciągając nogi pod podbródek. – Gajeel-kun w ogóle zachowuje się, jakby należał do innego świata. Takiego… Gorszego świata…

Na moment zapanowała cisza. Słowa kuzynki dały Lucy do myślenia, wymuszając na niej odsunięcie upojenia na bok. No bo martwiła się o przyjaciółkę. Nie chciała, by ten Gajeel wciągnął ją w coś… Niebezpiecznego…

- Dobra, to nie czas na smuty! – Zarządziła Claire. I zaraz im się miny poprawiły. – Zdrowie!



~*~



- Jak myślisz, grzecznie się tam bawią? – Spytał Nikolai, biorąc kulę do kręgli.

- Na pewno. Z moją Lucusią to nie ma się co martwić. – Odpowiedział pewnie Jude, siadając na fotelu i czekając na swoją kolej.

Jak na razie, to Lockser wygrywał.

- Wiem, ale jakoś tak… Żeby im się jakaś krzywda nie stała. Zabawa zabawą ale…

- Oj, przesadzasz – przerwał mu Jude. – Dziewczynki są mądre i grzeczne, na pewno nic im nie będzie.



~*~



Ach, gdyby tylko tamta dwójka wiedziała, jak bardzo się myli…

Bo niedługo po Levy, padłą i Juvia. I tylko Lucy i Claire jeszcze jakoś się trzymały. Ledwo, ale zawsze coś. Nie miały sił pić. Sił ani odpowiedniej władzy w rękach, bo ilekroć próbowały sobie nalać, rozlewały alkohol po całym stoliku. Więc zrezygnowały.

Mogły pić prosto z butelki. Ale nawet to im nie wychodziło. I kończyło się na tym, że cały alkohol lądował na ich dekoltach i piżamach, nie zaś w ustach.

Leżały. Spite, nie ogarniając co się dzieje, leżały wszystkie cztery na łóżku. Levy nie zauważyła kiedy na jej boku wylądowała głowa Lucy. A Juvia nie zdawała sobie sprawy, że na jej brzuchu leżą nogi Claire.

- Hej, Claire… - Zaczęła cicho Lucy, wymacując dłonią na prześcieradle ramię dziewczyny. I szturchnęła ją.

- Taa?

- Jak rano będę umiała, to was chyba zabiję za to…



~*~

Nie, nie mogłam się powstrzymać. Tak, zniszczyłam system. Och, jak ja to lubię!
Nie zmieniaj kaloryfera na bojler! Zmień bojler na kaloryfer!

12 komentarzy:

  1. O kurna, na fakcie rozjebałaś system xDDD Chyba najbardziej poryty rozdział na tym blogu jaki napisałaś :D Ale tak zabawny, że ryje jak głupia o 2 w nocy :DDD
    Lucy i Juvia są kuzynkami?! Jeszcze większy zaskok niż z Juvią i Jellalem, bo oni przynajmniej niebieskie włosy obydwoje mają :D
    Biedny Gajeel, znów się wjebał... Ale to kiboli wina, oni zaczęli! xD Poza tym takim wpierdziel się należy za całokształt :P
    Jednego żałuje- że chłopacy nie widzieli schlanych dziewczyn :D Ale są zdjęcia, może chociaż to ^.^ Z "odwagi" dają zły przykład "wróżkom" i teraz to Natsu będzie wyciągać Lucyne z alkoholizmu xDDD
    To jak dziewczynki miały chrupeczki, soczek czy tam orężadke, plotkowały sobie, skakły do pioseneczek na łóżku... Ja pierdziele, taki smerfówf świat xD Choć nawet pod koniec nastoletniego wieku można się dobrze bawić - tylko jednak podstawą jest później alkohol... Albo i czasem na początku xD Nie dobra, bo sama zły przykład teraz daje ^.^ Ci co nie mają 18-stu lat jeszcze - można się dobrze bawić i bez alkoholu :D
    Ale epick forever, poprostu mistrz mistrzów i rozjeb totalnego systemu - kaloryfev vs boiler i to foto na końcu xD Nadal nie mogę przestać się z tego śmiać! Tekst Levy po prostu zapisuje się do jednych z najlepszych jakie słyszałam xDDDD

    I kochanie (oraz Bickslow oraz Ciuciuś) jeśli ja jestem kochana, to nie wiem kim ty jesteś, ale ty jesteś sto razy kochańsza więc jesteś przekochana ;D No i jak Cię (was) tu nie kochać? :))))
    "Ty wiesz co ja mam na myśli ;>" Dziękuje :3 :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ożesz ty w mordę jeża o.o Lucy i Juvia kuzynkami?! Ty miszczu zaskoczenia D: Przyznaję rację Yashi - san to było większe zaskoczenie niż z Jellalem xD
    I właśnie ta impreza.. Oh God xDD Już widzę minę Judea'a xD Najpierw spokojnie, chrupeczki, soczki, ploteczki..... a potem impra level hard xD "Zamieniłeś kaloryfer na bojler?" - hahahhahaha xD Jebłam x3 No po prostu epickie xD I jeszcze na końcu ten obrazek...
    Gajeel i kibole.. już jaki ich spotkał to im współczułam.. To nie fair, że go zabrali :c To wszystko wina tych kiboli >.< Ale w sumie Gajeel koleguje sie z policjantami więc też git xD Pogadają, popalą, pochleją i wypuszczą do domu xD Normalka nie? My już wiemy po co oni go tam zabierają xD
    No po prostu epicki rozdział xD
    No to weny życzę i uściski przesyłam :**
    ~Mika

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahhaa :D:D:D
    Super rozdzialik :D:D
    normalnie wymiata ;)

    pozdrawiam i weny :)

    mysza715 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Juvia i Lucy to kuzynki?!
    Laxus: Nawet mnie to dziwi!
    Ale w sumie fajnie to wyszło. Impreza super!
    Laxus: To się szanowny pan Jude zdziwi jak w domu zawita.
    Oj Lucy, Lucy nie chciała bym być w twojej skórze. Gajeel to się pojedynkuje z dresami, to z kibolami a jak nie to to na wyścigi chodzi i czym to się kończy paleniem z policjantem w areszcie. Coś ci policjanci to go lubią!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Epicki tekst z boilerem xD
    No, a rano będzie niezły kac..
    Mało mam czasu więc się nie rozpisuję, w każdym bądź razie weny życzę! ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobra po pierwsze: Juvia i Lucy to kuznki?! o.O?!
    Ty nas jeszcze nie raz zaskoczysz xD~!
    Grimmjow: Nie mogła wytrzymać jak dziewczyny się spiły...
    Właśnie xD Wy niegrzeczne wy xD

    Gajeel pobił kiboli i wylądował w areszcie... Taki tam zwyczajny dzień...
    Widać, że ma znajomości z policjantami, z tymi hiszpańskimi nie?

    Już wyobrażam sobie epickie kace rano xD
    I już wyobrażam sobie minę ojców jak zaczną paczać ich pokój po imprezie :O
    Zawału dostaną xD

    Weny~! (Oczywiście duuuzio~!)
    ~Natuśka-chan & Grimmjow

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no, nie mogę xD Rozjebałaś, dosłownie.
    Ja to bym chciała się do takiego kaloryfera Gajeel'a przytulić :3 ojj, chciałabym.
    Rozdział fajny i jakoś tak mam nadzieję, że Juvia się przekona do Lucy, bo w końcu one same się do siebie z czasem w FT przekonały, co mnie bardzo ucieszyło, więc u Ciebie też tego będę wyczekiwać ^^
    Gajeel znowu w areszcie, nie ładnie. Ach, Galeej <3 Uwielbiam gościa.
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu leżę na ziemi i kwiczę. Pominę juz fakt, że Juvia i Lucy to kuzynki, ale jak mogłaś upić biedną Levi?! XD Będzie dziewczyna rozpaczać. Gajeel palący papierosa w areszcie? Bosko! XD Pisz dalej kochana!

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu znalazłam trochę czasu w końcu :3 brat się drze nad uchem ale co tam xD
    No to zaskoczyłaś mnie. Najpierw, ze Jellal to brat Juvii, potem że Juuvia to kuzynka Lucy... Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina... xD nie umiem tego inaczej skomentować, mimo że powinno być Fairy Tail, ale co tam.
    No tak Gajeel znów w więzieniu...no proszę xD czego ja się niby spodziewałam ?
    No i to piżama party :3 nie ma to jak zdjęcia po pijaku (oczywiście mówię nie o swoim doświadczeniu, za młoda na to jestem xD)
    No kończę, bo zanudzę, świetny rozdział, i czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Szlachta zawsze przychodzi ostatnia...
    Boże!Spadłam i nie wstaję...Co to było?!Haha...Mam nadzieję,że potem będzie pokaz zdjęć z piżama-party ?I Gajeel znów w areszcie...Heh.Mam nadzieję,że Levy go z tego wyciągnie.Cóż kończę...

    OdpowiedzUsuń
  11. ,,Fantazja" Levy mnie rozwaliła xD I ta reklama xD Jestem strasznie zaciekawiona co będzie z tym Gajeelem, jego sytuacją i jego przeszłością :) A Juvia i ta jej koleżanka mogą pożegnać się z życiem, bo jak Lucy sobie coś postanowi to nie ma przebacz xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszyscy okażą się pod koniec jedną super wielką rodziną, a kto nie będzie należał do tej todziny to się z kimś ożeni żeby do niej dołączyć! XDD
    Juvia nie lubiła Lucy ale coś mi się wydaje że przełamały lody :D
    Gajeel znów w areszcie...
    Alkohol załatwia wszystko <3
    Zamień kaloryfer na boiler!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zaklepujące miejscówkę będą kasowane bez względu na pozostałą treść komentarza.