Koniec zimy tuż tuż. A co za tym idzie, walentynki. Co zaś
wiąże się z tym świętem?
Bal walentynkowy!
„Kurwa…” pomyślał Gajeel, kiedy na lekcji ich wychowawczyni
zaczęła trajkotać, że muszą kogoś zaprosić, ładnie się ubrać przyjść i się
fajnie bawić bez alkoholu…
- Zobaczycie, to będzie wspaniały wydarzenie! Będzie muzyka,
bezalkoholowe napoje, przekąski, ozdoby, amory! – Mówiła kobieta, poprawiając
okulary co chwilę zsuwające się z nosa. – Niech każdy z was zaprosi kogoś i
przyprowadzi na ten bal, wszyscy będziemy się świetnie bawić!
Z konieczności słuchania tego pieprzenia uratował go głośny
dzwonek na przerwę.
Cała klasa, nie czekając na nic, uciekła z klasy, w większości
nie chcąc słuchać pani Maggins, która co roku strasznie cieszyła się na bal walentynkowy.
Nawet, jeśli szła tam tylko by dopilnować grzecznej zabawy uczniów.
A całe korytarze ozdobione były sercami, zapowiadając istne
szaleństwo prawdziwej miłości.
„Kurwa…” pomyślał Gajeel, mając ochotę przypierdolić osobie,
która wymyśliła to „święto”.
~*~
- Levy, chodź ze mną na bal!
- Zgłupiałeś, durniu?! Ona pójdzie ze mną!
Jet i Droy obskoczyli ją zaraz, jak się pojawiła w szkole. A
potem oboje zaczęli się kłócić o to, z kim ona pójdzie na bal.
A ona nawet nie miała w planie iść. Bo nie miała z kim. Nie
mogłaby wybrać między jednym z dwójki przyjaciół. Poza tym…
Z chęcią zaprosiłaby kogoś innego. Ale nauczyciele
zabraniali sprowadzania gości spoza szkoły.
Lucy nie miała takiego problemu. Bo ją zaprosił Natsu, a ona
od razu się zgodziła.
Levy wyczuwała między nimi flirt.
- Levy! Z kim pójdziesz na bal?! – Zawołali w końcu obaj
chłopcy, kończąc swoją kłótnię i przenosząc spojrzenie na nią.
A ona zaczynała mieć ich dość.
- Z żadnym z was! – Powiedziała w końcu, wkurzona, zaciskając
swoje drobne dłonie w piąstki.
Chłopcy spojrzeli zawiedzeni na nią, z wyraźnym smutkiem.
Jednak ją to nie poruszyło. Skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła
spojrzenie, zirytowana nachalnym zachowaniem przyjaciół.
- Nie mam zamiaru w ogóle iść na ten głupi bal. – Dodała,
jak gdyby nigdy nic.
A zawiedzeni chłopcy wyglądali, jakby mieli się rozpłakać.
Tym razem jednak niewiele ją to obchodziło.
~*~
Claire, cała zaczerwieniona i uśmiechająca się głupio,
usiadła obok Juvii.
Lekcja zaraz miała się zacząć i wszyscy już zajmowali swoje
miejsca, czekając aż przyjdzie ich nauczyciel. W klasie było głośno. Wszyscy
rozmawiali na jakiś temat, niekoniecznie poświęcając uwagę przyszłemu balowi.
- Zgadnij, kto mnie zaprosił. – Powiedziała Claire,
opierając łokcie na stoliku, zaś na dłoniach układając podbródek.
Juvia miała dziwne przeczucie, że wie, kto ją zaprosił.
- No nie mów, że…
- Mhm. Toto mnie zaprosił. – Powiedziała dziewczyna.
I nagle było wiadome, czemu tak bardzo się cieszyła, z tymi
rumieńcami na policzkach.
Więc najwyraźniej Totomaru się „nawrócił”. To dobrze. Claire
to naprawdę wspaniała dziewczyna. Zasługuje, by być szczęśliwa. Dlatego Juvia
miała nadzieję, że chłopakowi uda się naprawić to, co zniszczył.
A wyglądało na to, że chyba postanowił zrobić w końcu coś
dobrego.
Juvia, uśmiechając się sama do siebie z zadowoleniem,
zerknęła w stronę Gajeela, któremu chyba przysnęło się, bo siedział odchylony,
z opuszczoną na własne ramię głową i słuchawkami z uszach.
Dopóki nie obudził go wchodzący do klasy nauczyciel, który
trzasnął drzwiami, zwracając na siebie uwagę uczniów.
- Cisza ma być! I nie spać! Zaczynamy lekcję!
~*~
Sala gimnastyczna, nosząca ślady brutalnego użytkowania
uczniów, tym razem przyozdobiona była w piękne ozdoby na wzór serc, amorów i cholera
wie, czego jeszcze.
Wyjątkowo ubrał koszulę. A swoje moro spodnie zastąpił na
czarne dżinsy.
Ale żadna siła tego świata nie zmusiłaby go do wciśnięcia się
w garniak. Bo kto widział, by Gajeel tak się ubierał?! Jedno wielkie
pieprzenie.
Na balu było już sporo ludzi. A DJ na swoim miejscu puszczał
muzykę tak powolną, że zamiast iść można było się cofać. Ale tym wszystkim prom
chyba się to podobało, bo w tym ślimaczym tempie tańczyli. A taki taniec to idealna
okazja, by chłopcy mogli pomacać swoje dziewczyny. Po tyłku chociażby, bo niby
przypadkiem ich ręka zsunęła się z talii dziewczyny.
Omijając szerokim łukiem cały tłum tańczących, doszedł w końcu
do rzędu krzeseł i ławek. Stały tam, by zmęczone tańcem pary mogły odpocząć. W
praktyce, cisnęli się tam wszyscy, którzy nie mieli partnerów i przyjście na
bal było dla nich tylko pretekstem, by wymigać się spod rodzicielskiej opieki.
Zrzucił jakiegoś pierwszoroczniaka z krzesła i sam usiadł. A
kiedy młody coś tam zaczął mówić z gniewem, obdarzył go takim spojrzeniem, że
chłopak zaraz ulotnił się w tłumie.
Rozejrzał się, w poszukiwaniu jakichś znajomych twarzy. W
tłumie tańczących dostrzegł Totomaru, który obejmując Claire prowadził ją w
tańcu, w rytm wolnej muzyki. Na ławkach i krzesłach dostrzegł Sola i Arię,
którym najwyraźniej nie tańce były w głowie. A jeszcze dalej Juvia.
Dziewczyna miała swoje włosy jako loki spięte w wysoki, ładny
kok, ozdobiony doczepioną, białą różą. Najpewniej sztuczną. A na sobie miała
błękitną sukienkę bez pleców, która idealnie pasowała do niej.
Ale zamiast szukać partnera do tańca, siedziała z telefonem
dłoni, najpewniej pisząc SMS’a. Do kogo, tego nie wiedział.
No i co, ma pozwolić przyjaciółce się nudzić?
Z ociąganiem wstał. I wsunął dłonie do kieszeni, podchodząc
do dziewczyny, która po chwili zauważyła jego przyjście.
Wyciągnął do niej rękę.
- Zatańczysz? – Spytał, uśmiechając się lekko do
przyjaciółki.
A ona po chwili również się uśmiechnęła, podając mu dłoń. I
pozwoliła, by poprowadził ją na parkiet.
Objął ją jedną ręką, drugą zaś ujmując jej dłoń. I poprowadził
ją do wolnego tańca w rytm puszczanej przez DJ’a muzyki.
- Widziałeś? Totomaru tańczy z Claire. – Powiedziała w
pewnym momencie Juvia, spoglądając w bok, na swoją przyjaciółkę w ramionach
chłopaka.
- Widziałem. – Przyznał, również spoglądając w ich stronę. –
Mam nadzieję, że tym razem nie zachowa się jak ostatni skurwysyn…
- Ja też. – Przytaknęła dziewczyna, z lekkim kiwnięciem
głowy. A potem uśmiechnęła się. – Wiesz, co, mam pomysł.
Jej uśmiech z pewnością nie wrócił nic dobrego. Ale poddał
się temu, jak go pociągnęła nieco. Zbliżyli się do Totomaru i Claire. I wtedy…
- Odbijany!
Nie wiedział, kiedy to się stało. Ale nagle Juvia uciekła z
jego rąk, a na jej miejscu pojawiła się Claire. Kątem oka dostrzegł Totomaru,
który ze zdezorientowaniem spoglądał na dziewczynę, która zastąpiła jego
poprzednią partnerkę.
Claire swoje rude loki miała jak zawsze rozpuszczone. Chyba
nigdy nie widział jej ze spiętymi włosami. Ale to nawet do niej pasowało. Tak
jak ta beżowa sukienka z falbankami przy dekolcie i ramiączkach.
Starając się przynajmniej wyglądać na takiego, co ogarnia
całą sytuację, objął nieco mocniej dziewczynę i pociągnął ją do tańca. Kątem
oka widział oddalającą się przyjaciółkę, w ramionach Totomaru.
- Więc… - Zaczął, nie do końca wiedząc co powiedzieć.
- Chciałam ci podziękować. – Powiedziała dziewczyna, ratując
go z tej niezręcznej sytuacji. I zaskakując go. – Bo wtedy to się za mną
wstawiłeś… Tak trochę… Ale nie chcę, by Totomaru był dla ciebie wrogiem…
Cóż, szczerze mówiąc nakopał Totomaru przez to, że zachował
się jak śmieć, a nie przez wzgląd na Claire. Ale nie powiedział tego na głos.
Tylko pokiwał głową.
- Nie będzie moim wrogiem, jeśli już nie będzie się tak
zachowywał.
- To nie ma co się martwić. Widać, że się zmienił. –
Powiedziała szybko dziewczyna, uśmiechając się promiennie.
Była ładna.
~*~
W Akadmii Wróżek bal był praktycznie taki sam. Sala
gimnastyczna przyozdobiona w najwymyślniejsze wzory, w dominujących kolorach
różu i czerwieni, sprawiała że każdy miał ochotę uciekać na drugi koniec
świata.
A jednak pełno par tańczyło na samym środku, w
akompaniamencie muzyki DJ’a.
Kiedy tylko weszli, Natsu nie czekał nawet, aż Lucy się
zgodzi. Objął ją mocno i zaciągnął na parkiet, nie zważając na krzyki
dziewczyny, która chyba nie miała ochoty tańczyć.
Levy pokręciła głową, uśmiechając się pod nosem. Trochę
dziwiła się reakcji dziewczyny. Jakby tu Gajeel był i ją zaciągnął do tańca, to
chyba na parkiecie pojawiłaby się szybciej od niego.
Zarumieniła się nieco na własne myśli. I szybkim krokiem
przeszła do rzędu krzeseł, by usiąść na jednym z nich.
Ale nie zdążyła. Bo poczuła rękę obejmującą ją i zaciągającą
na parkiet.
- Nie ma siedzenia!
Nim zdała sobie sprawę, co się dzieje, tkwiła w ramionach
Jeta, który przycisnął ją do siebie i pociągnął do tańca.
Ale ta chwila nie trwała długo. Bo ktoś ukradł ją z jego
ramion i zamknął w sowich własnych objęciach. A tą osobą był Droy.
- Ej, ja pierwszy ją wziąłem do tańca!
- Odbijany!
- Ci wsadzę te „odbijane: do…
Nie dowiedziała się, gdzie Jet miał zamiar wsadzić zwyczaj
odbijania w tańcu Droy’owi.
Bo wtedy kolejne ręce wyrwały ją od tej dwójki i pociągnęły
na parkiet, daleko od nich. Z zaskoczeniem rozpoznała Gray’a,
- Co? – Wyrwało jej się z zaskoczeniem, kiedy poczuła jego
dłoń na talii. I poprowadził ją w tańcu.
- Miałaś minę typu „przybądź dzielny rycerzu i uratuj mnie z
łap tych potworów”. Lub po prostu w skrócie „ratunku”. – Stwierdził chłopak, z
uśmiechem na bladej twarzy.
Zaśmiała się cicho, widząc nad ramieniem chłopaka zszokowane
i załamane miny dwóch przyjaciół. A potem ta dwójka, powłócząc nogami, wróciła
na swoje krzesła.
- Dzięki. Jeszcze trochę i by mnie tam rozszarpali. –
Stwierdziła, opierając dłoń na jego ramieniu.
- Trzeba sobie pomagać. Poza tym…
- Auć!
- Przepraszam. – Powiedział szybko chłopak, nieco się
cofając, kiedy w tańcu przypadkiem nadepnął stopę dziewczyny.
~*~
- Moje nogi…
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam… - I tak w kółko.
Natsu stojąc przed nią trzymał dłonie złączone jak do
modlitwy i z pochyloną głową przepraszał ją już tysiąc pięćset dwudziesty
siódmy raz.
Bo tak ochoczo pociągnął ją do tańca, zapominając, że
tancerz z niego kiepski. I jak się to skończyło? Gdyby tańczyli jeszcze chwilę
dłużej, stopy Lucy można by równie dobrze amputować.
Dziewczyna siedziała na jednym z krzeseł. Ze ściągniętymi
butami masowała obolałą stopę, zaczerwienioną od nadepnięć.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam…
- Dobrze, dobrze. Nie jestem zła. Ale na dzisiaj chyba sobie
podaruję taniec. – Stwierdziła, uśmiechając się ciepło do niego.
A on chyba się uspokoił.
Klęknął prze nią. I sam ujął jej zbolałą, zaczerwienioną i
podeptaną stópkę. Masując ją czule i powoli.
Mocny rumieniec oblał jej twarz.
- Lepiej?
- Lepiej…
~*~
Nie miał najmniejszego zamiaru wypuszczać jej z objęć.
Teraz, kiedy znalazła się w jego ramionach, nie myślał nawet, by znalazła się gdziekolwiek
indziej.
Rumieniec, który pokrywał jej twarz, idealnie pasował do czerwonych
włosów. I fioletowej sukienki. Delikatny makijaż podkreślający jej duże oczy
wydał mu się zbędny. I bez niego była piękna.
- Ja… Ja chyba powinnam… - Zaczęła Erza, próbując wymknąć
się z jego objęć.
- Ten jeden raz chyba możesz się zabawić, prawda? – Spytał,
obejmując ją nieco mocniej i przyciskając do siebie.
Jej piersi naparły na jego tors. Zmarszczka między jej
brwiami potwierdziła jego przypuszczenia, że irytowała się. Ale jemu to nie
przeszkadzało.
Oparł dłoń na jej głowie. I przyłożył jej policzek do
swojego torsu. O dziwo, przewodnicząca klasy nie cofnęła się. Zadrżała. A zaraz
potem przytuliła się do niego.
A on oparł policzek na jej czoło, kołysząc ich powoli w
tańcu.
~*~
Wracała do domu.
Posiedziała na balu trochę, potańczyła z Gray’em, udało jej
się unikać cały czas Jeta i Droy’a… Czyli nie był aż tak źle.
Ale nie miała też powodu, by siedzieć tam aż do końca
zabawy. Więc zmyła się wcześniej, mając nadzieję, że nie będzie aż tak zimno.
Ale natura zrobiła jej na złość, przez padający śnieg, ostatnio coraz rzadziej
widziany.
Wracała do domu. Stukot obcasów roznosił się dookoła,
zdradzając jej obecność na opustoszałej ulicy.
Z naprzeciwka szedł ktoś inny.
I cóż poradzić, że przez tą ciemność i późną porę poczuła
nutkę strachu. Bo nigdy nie wiadomo, kto to może być… Jeszcze ją napadnie,
zgwałci lub zabije… Cholera wie…
Spuszczając nieco głowę i patrząc pod nogi przyspieszyła
korku, by jak najszybciej opuścić „strefę zagrożenia”. Dopóki nie usłyszała
głosu.
- Levy?
Podniosła głowę. I dopiero teraz, w świetle ulicznej
latarni, dostrzegła wysokiego chłopaka. Tego, którego przecież znała.
- Gajeel! – Ucieszyła się, widząc znajomą twarz. I
odetchnęła, z wyraźną ulgą.
Pierwszy raz widziała go ubranego… Lepiej. Czarne dżinsy i
biała koszula całkowicie do niego nie pasowały. Ale za to papieros, który miał
w ustach, był niemalże nieodłącznym elementem jego wizerunku. I to właśnie on
upewnił ją, że to naprawdę jest Gajeel.
- Co ty tu mała robisz o tak późnej porze? Cholera by to,
ktoś cię napadnie i tyle będzie…
- Z balu wracam. Wiesz, walentynki i te sprawy… - Wyjaśniła,
uśmiechając się do niego.
- Hmm… - Mruknął, przyglądając jej się z zamyśleniem.
Już chciała spytać, czemu jej się tak przygląda. Bo te
spojrzenie sprawiało, że na jej policzkach wykwitały pokaźne rumieńce.
Ale wtedy poczuła jego rękę na swojej talii.
- Bal, nie bal, może zatańczymy? – Spytał, uśmiechając się
na widok jej zaskoczonej, czerwonej od rumieńców twarzy.
Ale przytaknęła cicho.
Bez muzyki, bez DJ’a, bez świateł i parkietu, ale tańczyli.
Kołysali się powoli w rytm niesłyszalnej dla nikogo muzyki, która teraz grała
tylko w ich głowach.
Do czasu, aż chłód nocy i zimne płatki śniegu nie
przypomniały o sobie.
- Chodź, odprowadzę cię. – Powiedział, zwalniając uścisk.
Skinęła głową. I poszli. Razem, obok siebie szli przez
ciemną, niebezpieczną noc.
Ale przecież ta bliskość sprawiła, że razem mogli stawić
czoła największym przeciwnościom losu.
~*~
Dałabym go wcześniej, ale net mi się traci. Znowu. Internet, why?!
Niyuu : Ty się nie wymiguj dziewojo takimi nędznymi wymówkami! Do roboty, dziewko, ale już!
Niyuu, co ty tu robisz?! Wracaj do Illci, ona zginie bez ciebie i mój ship będzie [cenzura]
~Podobało się? Komentuj!~
Łaaaaa *-* Pierwszaa :3 chyba xD
OdpowiedzUsuńA:Świetny rozdział :D nie wiem czemu wszyscy tak samo reagują na walentynki, przecież to takie wspaniałe święto...
M: Tak, szczególnie jeśli nie ma się na nie z kim iść, co?
A: Meredis, idź się powieś -.-
M: Nie.
A: A zresztą, rób co chcesz. Wracam do komentarza. Świetny rozdział, reakcja Gejeela...taka sama jak moja, gdy jest mowa o walentynkach xD myślałam że zaprosi Levy, w końcu w jego szkole nie było takiego zakazu, prawda? Eee co tam, i tak w końcu Galevy było :D a co do moich wątpliwości...Jellal przyszedł z Erzą, czy tylko tak sobie tańczyli? xD
No i to NaLu...Natsu masażysta :3
moim zdaniem Natsu nie masażysta tylko masochista teraz to on zawlecze ją do domu(a ona troche waży (.Y.) między innymi ) / Andie
UsuńWALENTYNKI!!!
OdpowiedzUsuńPodstawowe święto, które musi się pojawić w każdych opowiadaniach xD...
Było dużo GaVi!!!! Wielbię!!! *Q* *Q* *Q*
I NaLu !!! *Q* *Q* *Q*
A co do TotoClaire, to zdania nie zmienię!!! Nie lubię ich i koniec!!!
Grimmjow: Skończyłaś?
Tak... Chociaż może jeszcze go polubię...
No dobra dzisiaj krótko, bo nie mam czasu T^T
Duuuzio weny i duuuzio zdrowia~!
~Natuśka-chan & Grimmjow
O jeju, świetny rozdział :D Tak dużo GaLevi :3 i nawet Jerza była i NaLu. Genialne, ale brakowało tego ćpuna Gray'a, Juvi i Kitlera XD
OdpowiedzUsuń"Juvia miała dziwne przeczucie, że wir, kto ją zaprosił."
OdpowiedzUsuńOprócz tego chyba nie było żadnych błędów. Walentynki.. nie ma z kim obchodzić, to się nie lubi (nie lubię);p
GaLevy.. O matko, Gajeel okazał się być też i romantykiem.. No nie mogę po prostu, zazdroszczę Levy takiego faceta.
Natsu okaleczył biedną Lucy, haha :D Choć kiedy masował jej stopy.. Nadal czekam na ich pocałunek ;p Nie wspomnę już o Jellalu i Erzie - nadal czekam na jego "przemianę".
Weny, zdrówka i żeby komputer działał ci tak, jak należy ;*
A ja się teraz tak ucieszyłam z tej krótkiej, ale jakże pięknej chwili Jellala i Erzy, że nie mogę przestać się uśmiechać do monitora. Wiem, jak to musi wyglądać. Ale oni są tak romantyczni, że czytam to i czytam wciąż od nowa, i przestać uśmiechać się nie mogę. I też tak niecierpliwie czekam na przemianę Jellala ze względu na Erzę.
OdpowiedzUsuńA pozostałe pary również pięknie. Szczególnie Natsu, gdy masował stopy Lucy. Jaki troskliwy...
Poza tym, wiesz, podobał mi się taniec Gajeela i Levy. Ciemno, zimno, dawno po balach, ale im właśnie wtedy jest najlepiej, kiedy są razem, blisko siebie.
No to... Weny, w takim razie.
Taak.. walentynki.. mam co do nich mieszane uczucia, że tak powiem ^^' (forever alone xd)
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny. Tak właściwie wydaje mi się trochę inny od poprzednich..
Stwierdzam, że coraz bardziej lubię Gajeela x3
Na, weny!
Podobało mi się, że tańce nie były tylko w typowych paringach. Że również było tak.. przyjacielsko, jak Juvia z Gajeelem i levy z Grayem : ) Reakcja na bal Gajeela epicka xD I Toti się nawraca? No proszę... nie wiem czemu, chyba bezpodstawnie, ale mi cieżko mu ponownie zaufać, mam do tej osoby dystans.
OdpowiedzUsuńNatsu i te jego tańce, można się było tego spodziewać xD Ale że tak przy ludziach masował jej stopy? O.O Mam nadzieję, że nie jest fetyszystą... xDDD Aczkolwiek, pomijając niektóre okoliczności to było miłe. Nawet bardzo. I aż mi się ryj sam cieszy jak widzę go takiego głuptaska, po tym jak płakał przy Lucy wspominając Igneela i jak się rozpijał na prawdę dobrze widzieć go takiego radosnego, choć na chwilę. Lucyna ma u mnie dużego plusa :)
Erza... w sumie można się domyślać z kim tańczyła, bo nie napisałaś nawet żadnej wskazówki o jej partnerze. Nie wiem czy to celowo czy nie... Ale i tak wiadomo o kogo chodzi :D
Gajeel i Levy na koniec to normalnie kwintesencja romantyczności i słodkości. Taniec bez muzyki i całej tej otoczki, wokół opadającego śniegu i na tle nocnej latarni.. Ahh xDDD Niby na sam dźwięk słowa "bal" przeklinał w myślach walentynki i całą tą otoczkę tego święta, ale jak dorwał Levy w ciemną noc to proszę, jaki romantyk się z niego zrobił ;>
Zrobiłaś tak jak obiecałaś, paringi poszły pełną parą - i już nie mogę się doczekać co masz dla nas w kolejnym rozdziale! Buźka Reńciu :D :*
Wiesz co mi też neta znikło niedawno ._.
OdpowiedzUsuńEch..mam taką samą reakcje co Gajeel xD Na cholerę to święto...
GaLe *q*
To było przepiękne..Gajeel romantykiem...piękna scena.Zakochałam się w tym..tak.To było idealne.*podjar* xD
O i Nalu ...wiedziałam zę to się tak skończy xD Bo Natsu i taniec to dwa różne światy.Ale potem zaczął masować jej obolałe stupki,Lucyna to am fajnie *^*
Czekam na ich pocałunek. W sumie to na pocałunek Gajeel i Levu też(czt.przedewszystkim na ich) xD
Hmm..Totamaru się nawrócił.To bardzo dobrze. :3
Szkoda że Juvia nie spotkała Graya..Chociaż to jak Gray uratował Levy było świetne.Jet i Droy to takie debile ._.
Rozdział świetny..i kolejna rzecz którą się jaram..
ale przede wszystkim...Grimmjow come back~!
Dobra ja się zamykam.. xd
~Redfox
- Bal, nie bal, może zatańczymy? – Spytał, uśmiechając się na widok jej zaskoczonej, czerwonej od rumieńców twarzy.
OdpowiedzUsuńAle przytaknęła cicho.- jakie to słodkie, aż mnie zęby rozbolały hehehe:)
Gajeel nie przegapił okazji i bardzo dobrze :)
Wszystkie paringi wyszły tobie świetnie.
Mnie się tam spodobało, że Gajeel i Gray nie zostawili koleżanek i zaprosili je do tańca.
Nic więcej nie muszę dodawać po poprzednie komentarze już to ujmują :)
Weny i sprawnego kompa(wliczając neta)
Przybyłam, zobaczyłam i przeczytałam!
OdpowiedzUsuńLaxus: Bardzo przepraszam za tę idiotkę ale dopiero do chaty wróciła i mam podejrzenia, że była ćpać z Grayem.
Gówno prawda Laxus! A tak właściwie to dlaczego siedzisz na jednorożcu?
Laxus: O tym mówiłem!
Dobra każdy wie, że żartuje, ale tak nie do końca XD Co do rozdziału to mogę to wyrazić tylko i wyłącznie tak: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA to było boskie! Szczególnie podobał mi się moment Gavi na koniec ten ich taniec i w ogóle!
Laxus: Czyli, że jednak nie ćpałaś.
Owszem. Albo to jak Jet i Droy wyrywali sobie na wzajem Levy a z pomocą przyszedł jej Gray
Laxus: Twój kumpel od ćpania!
Ogarnij się! No albo taniec Gajeela i Juvi! Normalnie jestem w niebo wzięta! Albo moment z Jerzą!
Laxus: W skrócie podobały jej się tańce a najbardziej to chyba Gavi i Jerza.
No w skrócie!
Życzę weny i zażegnania kłopotów z internetem!
oh.. :) so romantico normalnie :)
OdpowiedzUsuńbiedna Lucy i jej stopy.. :D
a Gray pojawił się niczym bohater.. :)
i wogule rozdzialik udany :)
pozdrawiam mysza715 :)
Szlachta zawsze przybywa ostatnia...
OdpowiedzUsuń*popija jabłkowy tymbark, przysiadając na tronie oceny*
Akademia Odwagi i jej kadra nauczycielska jest chyba jakaś nienormalna w negatywnym sensie. Toć mi shipy psuje. F***...
*hater mode off*
Jak ja NIENAWIDZĘ BALI. Wolę wesela. Szkolne imprezy są głupie, a na weselu przynajmniej jest, gdzie się upić. Ah, te gonienie dzieciaków po polu i zepsucie sobie nowych butów. <3
...
*świerszcze*
Ekhem.
Więc nauczycielka z AO jest jakaś dziwna. No jakaś taka...no nie wiem...pewnie za dużo Candy Girl się nasłuchała. Daję słowo. Mój spowity mhroczną wyobraźnią i Wonderlandem skradzionym psychicznej Alice nie zniósł jednej chociażby piosnki tejże wokalistki i prawie, że wybuchł.
By the way... O MAJ GAD. MOJA HERBATA. MOJA HERBATKA...
...
*pije colę*
Na czym to ja...ah, tak. Dobra, do jakiego programu tanecznego ich wysyłamy? "Najlepsi tancerze Ameryki", czy "You Can Dance"? Gray i Gajeel są prawdziwymi przyjaciółmi. DAT FRJENDSZIP. <3
I jeszcze Muviaphone... *o*
~ Evil Queen
Ok.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko.Jestem tu z Twojego drugiego (a raczej pierwszego) bloga.Podoba mi się tu Gajeel-taki fajny ;).Mam też parę pytań:
-czy Mirajane będzie z Freedem
-czy Cana będzie z Laxusem.
Ogólnie rzecz biorąc,ten blog jest fajny,podoba mi się i będzie mi się chciało go czytać.
Podsumowując:
Oł maj got,zajebiste!I lajk it!
Gajeel był słooodki jak ją tak do tańca poprosił ^^ Myślałam, że on tego nie zrobi nawet za cenę życia, a tu proszę xD A i mam nadzieję, że Cana się pojawi w tych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńCana: No ja też!
Bay~
Gajeel - kun jakiś ty uroczy :D
OdpowiedzUsuńNo i Natsu ^^
Zamiast odbijanego u niego był deptany :D
Fajne te bale, ale szkoda że Gajeel i Levy no i Juvia i Gray nie chodzą razem do szkoły...
Mam nadzieję że to się szybko zmieni :D