Spojrzała na bluzę. Albo raczej na jej rękawy, zbyt duże jak
na nią.
Powinna mu ją oddać. Ale…
Nie, to już jest jej!
Otuliła się mocno bluzą i cała zarumieniona wierzgała nogami
w powietrzu jak wariatka. Mogła sobie pozwolić. Była w swoim pokoju, nikt jej
nie przeszkadzał…
Lucy aż podskoczyła, przestraszona nagłym pojawieniem się
Virgo w jej pokoju. Ale w końcu odetchnęła uspokojona. A po nerwach przyszedł
czas na oburzenie.
- Co się stało? – Spytała zirytowana, mocniej zaplątując się
w zbyt dużą jak na nią bluzę.
- Kolacja gotowa. – Poinformowała Virgo, nie spuszczając z
Lucy dużych jasnych, niebieskich oczu.
Dziewczyna z westchnieniem wstała. I ściągnęła z siebie
bluzę, z nieszczęśliwą miną odkładając ją na łóżko. I drgnęła.
- Czemu mi się tak przyglądasz?! – Pisnęła, spoglądając na
Virgo niepewnie.
- Czas na karę?
- NIE!
~*~
Pisk zmieszał się z krzykami, kiedy ludzie startujący w
wyścigach, na sowich motorach ruszyli z miejsca jednocześnie, niemal z idealną
synchronizacją.
Ludzie dookoła przestali go interesować. Ci, którzy
krzyczeli. Ci, który pili. Ci, którzy stawiali zakłady, kto wygra.
To wszystko przestało mieć znaczenie. Liczyła się tylko
trasa. Droga przed nim. I jaki cel sobie postawił.
Wygrać. Być najszybszym. I jako pierwszym dotrzeć na metę.
Gdzieś z boku dostrzegł znajomy motor. Człowiek Ralpha. Ale
jego to nie obchodziło.
Z piskiem opon gwałtownie skręcili. Obaj. Jednocześnie.
Prawie wpadając na siebie. Jednak to było celowe. Nawzajem chcieli wykluczyć
się z gry.
Żaden się nie poddał.
Wyjechali na prostą. I obaj przyspieszyli. Do granic
możliwości.
Żaden się nie poddał.
Ale tylko jeden mógł być lepszy.
I w tej chwili to się miało okazać…
Nie skupiał się na przeciwniku. Mimo, że ten co chwilę
podjeżdżał niebezpiecznie blisko, jakby chciał doprowadzić do wypadku.
Liczyła się tylko droga. Trasa, którą musiał przebyć, by…
Słyszał znów krzyki. Wołania, gwizdy, śmiechy.
I wiedział. Wiedział tą jedną, jedyną rzecz. Tą, która wbiła
się do jego mózgu i uczepiła go, sprawiając, że aż się wyszczerzył, kiedy
widział, jak Totomaru wrzeszczy w niebogłosy, wymachując jak wariat rękoma.
Wygrał.
Tylko to wiedział.
~*~
Trochę kasy, zawsze coś. Przynajmniej dla niego.
I cóż mógł poradzić, że przez wygraną miał dobry humor? Z
papierosem w ustach wracał do domu. Był zadowolony. Po prostu zadowolony. Bo
tym razem nie skończyło się nocką w areszcie. Nie skończyło się jakimś
wypadkiem. Chociaż do tej pory miał szczęście i nie natrafiał na jakieś poważne
zderzenie.
Robiło się późno. I ciemno. Ciężkie chmury wisiały nad
miastem.
Tak, tą porą często padało. I było chłodno. Jesień pełną
parą.
Nie usłyszał głosu. Za to wyłapał cichy, ledwo słyszalny
świst powietrza. Taki, który wydawała rozpędzona ręka.
Ale nie zdążył zrobić uniku. Poczuł, jak czyjaś pięść wbiła
się w jego żuchwę. Aż cofnął się pod wpływem uderzenia.
- Ostrzegałem, śmieciu, jak to się skończy. – Warknął głos
niedaleko.
Nie miał czasu na zastanowienie się. Musiał działać.
Cofnął się jeszcze krok, by nabrać dystansu do przeciwników.
I dowiedzieć, się, kto go atakuje. Chociaż już to wiedział.
Ralph. I jego dwójka przydupasów.
I właśnie tych dwoje w jednej chwili znaleźli się obok Gajeela.
Chcieli zaatakować. Ale się obronił. W ostatniej chwili. Jednego chwycił w
nadgarstku, zatrzymując atak. Drugiego uniknął. A potem szarpnął ręką.
Jeden z chłopaków stracił równowagę pod wpływem ruchu. I
samym sobą uderzył o drugiego. Obaj prawie zwalili się na ziemię.
Nie miał czasu. Ale też nie miał zamiaru uciekać.
Korzystając z okazji, że jego przeciwnicy byli
zdezorientowani, wbił pięść w żuchwę jednego z nich. Drugą zaś chwycił drugiego
za kark i uderzył nim o swojego kompana.
Zachwiali się. Potknęli o własne nogi. I już po chwili
leżeli na brukowanych chodniku.
Nie spodziewał się tego. Ale nagle poczuł silne kopnięcie.
Prosto w brzuch. Zgiął się. Cofnął się z jękiem.
To był tylko moment. Jeden moment, w którym opuścił gardę.
Ten moment, w którym pod wpływem kopnięcia musiał cofnąć się.
Ten moment wystarczył.
Poczuł czyjeś ręce, które go unieruchomiły. A potem siłą
wyprostowały. Chciał się wyrwać. Ale już nie umiał. Ta dwójka od Ralpha
trzymała go mocno. Zbyt mocno.
- Ha… I co teraz? – Tylko ten głos uprzedził moment, w
którym pięść Ralpha wbiła się w jego żuchwę boleśnie. Jęknął. Dalej nie mógł
się wyrwać.
Tamta dwójka go trzymała. I nie mógł się uwolnić. Wystawiony
na ciosy, bez możliwości obrony.
Co za tchórz…
Jęknął, czując kolejny cios prosto w przeponę. Instynktownie
jego ciało się zgięło. Ale zaraz potem ręce siłą postawiły go do pionu.
- Jeszcze coś masz do powiedzenia?! – Warknął Ralph, zaraz
po tym, jak cofnął pięść.
Boląca przepona utrudniała mu wzięcie oddechu. Czuł krew
spływającą po jego twarzy, wsiąkającą w ubranie lub skapującą na ziemię. Ale
mimo bólu, z trudem uniósł głowę. I spojrzał na Ralpha, który już przygotowywał
się do kolejnego ciosu.
- Ta… - Sapnął, z trudem biorąc oddech. – Obyś pękł,
skurwysynie.
A potem pięść wyrżnęła od dołu w jego żuchwę.
~*~
Ze zmartwieniem spojrzała na zegar. Robiło się późno.
Powinna iść spać.
Ale jakoś tak… Nie mogła. Po prostu.
Gajeel jej nie odwiedzał. I bała się. Bo może uznał, że
skoro ją wypuszczono do domu, to nie jest z nią źle. I że nie musi się już o
nią martwić.
To była dość nieprzyjemna myśl, jednak wiedziała, że to
bardzo prawdopodobne. Bo czemu on miałby się o nią dłużej martwić? Skoro powoli
i bez komplikacji wraca do zdrowia? Nie miał najmniejszego powodu…
Westchnęła cicho, spoglądając na ciemne już niebo, spowite
ciężkimi chmurami. Lada moment zacznie padać…
Nie, Levy. Musisz zapomnieć. Skoro nie przyszedł… Ile to już
czasu? Sporo.
Pogódź się. I tyle.
Ale była tylko jedna rzecz, której nie mogłaby zapomnieć.
Jego spojrzenia… Tych czerwonych oczu, tak strasznych i przyciągających zarazem…
To, jak patrzył na świat. Chłodno, z dystansem. To, jak jego spojrzenie zawsze
wzbudzało w niej coś na kształt strachu. A jednocześnie chciała go bardziej
poznać.
Położyła w końcu głowę na poduszce, gapiąc się w ścianę.
Powinna spać. Ale bała się. Bała się tych oczu, które swoim
spojrzeniem wbiły się w jej pamięć, nie pozwalając zapomnieć.
~*~
Juvia z niepokojem rozejrzała się po klasie. Gajeela znowu
nie było. A ona jak zwykle tylko się zamartwiała. Gdyby to był tylko jeden
dzień… Ale nie. Nie było go już prawie tydzień.
Coś się musiało stać.
Na przerwie zamknęła się w toalecie. I wyciągnęła telefon,
wystukując ten jeden numer. I przytknęła telefon do ucha, czekając.
Pip…
Pip…
Pip…
I cisza. Nic. Nie odbierał. Z ciężkim westchnieniem Juvia
odsunęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. I rozłączyła się.
A ona nie wiedziała, co się z nim dzieje. Nic nie wiedziała.
~*~
Dzwonek telefonu obudził go. Brutalnie i boleśnie przywrócił
go do rzeczywistości. Ale nie miał zamiaru odbierać. Nie chciał nawet wiedzieć,
kto dzwoni. Nie obchodziło go to.
Instynktownie uniósł nieco rękę. I pogłaskał kota, który
spał skulony u jego boku.
- Zawsze obiecuję, że wrócę szybko. – Mruknął, ignorując ból
który rozszedł się po jego twarzy. – I nigdy nie dotrzymuję tej obietnicy, co
nie, Lily?
Kociak, pogrążony w śnie, nie odpowiedział. Ale on dalej instynktownie
gładził jego ciepłe, miękkie futerko.
Uniósł drugą rękę. I dotknął nią poranionej twarzy.
Gdyby tamci dwaj go wtedy nie trzymali, nie byłoby problemu…
Ale ten tchórz… Eh, szkoda gadać.
~*~
Nowy rozdział! Taaaak, już się ludzie dobijali o niego. Cóż, przykro mi to powiedzieć, ale czasami mam inne zajęcia, niż siedzenie przed kompem cały dzień i pisanie. Tym bardziej, że ostatnio źle się czuję. Coraz częściej dopadają mnie bóle głowy i nie zawsze jestem w stanie skupić się, by napisać coś sensownego.
PS. Myślę, że w następnym rozdziale pojawi się Gruvia.
~Podobało się? Komentuj!~
Pierwsza ! ^^
OdpowiedzUsuńHehe ! :D Rozdzialik ! *-* I to jeszcze taki zajebiaszczy *-*!
UsuńPierdo#%@e skurwy#%@y ! Nie fer ! 3 vs 1 ?! No taka już jest rzeczywistość na tym świecie ... ; c Nie zdziwiło mnie to jednak ... jednak bardziej podburzyło -_- Nienawidzę czegoś takiego ! >.<! No ale notka fajniutka ^^ No i wyścig *-*
Czekam z niecierpliwości na kolejny rozdział ^^ Gruvia ! <3
Pozdrawiam i Buziaki kochana ! :* <3
DRESYYYY! Biało-czerwone!
OdpowiedzUsuń*klask klask*
*zasiada na swym złym tronie - zasmucona, gdyż po ostatnim odcinku OUaT doszło do niej, iż nikt w jej królestwie jej nie kocha...i dlatego szykuje zatrute jabłuszka na Śnieżkę*
Witam, witam, zacne towarzystwo. >:3 Gajeel...cóż, obstawiałam na niego, toć to oczywiste. On zawsze wygrywa - nawet, jeśli w połowie zgarną go HISZPAŃSKIE gliny (Viva Espania *o* btw. chyba będę się hiszpańskiego uczyła...z samej siebie xD), bądź zacznie przejeżdżać niewinnych cywili.
RALPH! TY DRESIE, WIEMY, ŻE JESTEŚ Z POLSKI, ALE NIE MUSISZ ZACHOWYWAĆ SIĘ, JAK TYPOWY NASTOLATEK Z POLSKI, SZPANUJĄCY ALKOHOLEM I SIŁĄ. NAWET SIĘ TROSZCZYĆ NIE UMIESZ, NIENAWIDZĘ TAKICH MUGOLI, JAK TY, PLUGAWA SZL*MO. <= Oto moje skromne zdanie o Ralph'u. :3
No i Lucynka jednak zachowała bluzę od Natsu - taka ot co ciepła, idealna na jesienne, chłodne wieczory przy kominku. *^* Pretekst do "inteligencji" Lucynki - chce zachować bluzę od Natsu, nawet, jeśli pachnie nim. A co za tym idzie - alkoholem! ALKOHOLEM! Lucynko, co Jude o Tobie pomyśli, co!?
No i biedna Levy. :C GAJEEL! NIE DOŚĆ, ŻE TELEFONÓW NIE ODBIERASZ, NIE JESZ CZEKOLADY I WYLEGUJESZ SIĘ Z KOTEM, który ma damskie imię, TO JESZCZE NIE ODWIEDZASZ LEVY! WIESZ, CO ONA SOBIE MYŚLI, CO!? A MOŻE NASŁAĆ NA CIEBIE ROSYJSKĄ GLINĘ, BO HISZPAŃSKA, TO ZA MAŁO, HMM!?
~ Evil Queen, którą wszyscy hejcą. :3
No nie! Jestem zła i wredna bo znów nie komentowałam! >,< Gomene! Obiecuję poprawę! :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału:
GAJEEL!!!! ZAMORDUJĘ CIĘ >,< MASZ ODWIEDZAĆ LEVY!! NIE PO TO DOSTAŁEŚ JEJ ADRES I WYPOŻYCZYŁEŚ KSIĄŻKĘ, BY TERAZ JĄ TAK ZOSTAWIĆ!! ECH TY... ZNOWU Z KOTEM SIE SPAŁO? ZNOWU W BÓJKĘ SIĘ WDAŁO? ZNOWU NA WYŚCIGI SIĘ POSZŁO? CHOLERA JASNA! JAK CIĘ DO PIERDLA WPAKUJĄ TO OSOBIŚCIE PRZYJDĘ SPUŚCIĆ CI ŁOMOT. JESZCZE PRZEZ CIEBIE SIĘ JUVIA ZAMARTWIA! CHCESZ, ŻEBY ATAKU SERCA DOSTAŁA?! No ale dobrze, ten raz ci wybaczę >,< Przy tobie serce mi mięknie. xD
A co do Lucy...ge-hee... bluzę się zachowało co? ;p Ja tam od początku wiedziałam, że ty tylko na to czekałaś xD No to jeszcze jedna randeczka, buziaczek i Lucy zacznie chodzić z Natsu ^^ No dobra.. ja tam wiem, że Ren-sadysta nie zrobi z nich oficjalną parę przez co najmniej 10-20 następnych rozdziałów xD
No ale cóż.... teraz czekam na Gruvię :3
Pozdrawiam i buziaki wysyłam!
~Mika
Wiesz, ostatnio dodawałaś rozdziały codziennie, się ludziska przyzwyczajają :P No i też z tego powodu możesz mieć bóle głowy (wiem, gadam jak stara baba, ale coś może w tym być.. w każdym bądź razie mam nadzieje, że to nic poważnego i niedługo poczujesz się lepiej kochana :*). A rozdział cudowny, "obyś pękł" - tak się zastanawiałam dlaczego taki tytuł, a jak się dowiedziałam to omal co z krzesła ze śmiechu nie spadłam :D
OdpowiedzUsuńWyścig opisałaś świetnie (jupii Gajeel wygrał ^.^), a na koniec wszyscy o nim myśleli i dobijali się do niego tak samo jak chyba czytelnicy nie mogli doczekać się tu ciebie i twojego nowego rozdziału xD
Nie wiem czemu, ale jak teraz myślę o tych dresach co dorwały nam Gajeela to mi chodzi teskt piosenki po głowie "Bo ja noszę dresy w kant.." xD, tacy mi sie idiotyczni wydają (te huligany jedne, pustogłowie chodzące -.-). No a Lucyna na początku zabawna ;P Złodziejka jedna zajumała mu bluze, niech się później nie zdziwi jak narąbany Natsu sobie o niej przypomni, stanie pod oknem i z pijacą czkawką zacznie się wydzierać by oddawała jego właśność xD Nie no, odwala mi już. I Alex, niekoniecznie śmierdział alkoholem, w końcu na "randce" z cycatą Lucyną nie pił... chyba.
Dosyć tych moich wywodów, lece czytać o Renusi i Bickslowie na drugim blogu bo jeszcze nie zdążyłam! Buziaaa ;*
Z radości że dodałaś rozdział zapomniałam czegoś napisać, tak mi się zdaje że tym razem zbyt krótkie zdania pisałaś. To znaczy czasem to jest właśnie bardzo fajne, ale kiedy cały czas tak piszesz to trochę dziwnie się czyta. Co nie oznacza, że mi się nie podobało, bo było super ^.^
UsuńZajewykurwabisty rozdział! xD
OdpowiedzUsuńLucy zachowała bluzę Natsu(skacze z radości)!
Też bym taką chciała(pogrąża się w smutku)!
No ale, co za tym idzie, Ona Go LUBI(Happy mode on)! ^^
Wyścigi! <3 Gajeel wygrał! Łiii(ma zaciesz)! Niech się ten cały Ralph wypcha! Gdyby poszedł na solo z Gajeelem, to by dostał, a tak to tylko udowodnił jak bardzo głupi jest on i ta jego banda!
A po za tym, Gajeel, dlaczego nie odwiedzasz Leevy? Ona się tam zamartwia i myśli, że już jej nie lubisz! :(
Daję Ci kilka sekund, masz do niej iść(w jej ręku nagle pojawił się miecz Erzy)!
Czekam na kolejny rozdział, weny! ;3
Podobało ^^ i tak! Bd Gruvia ^^
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemny, ale nie dla Gajeela xD
Rozumiemy, że nie musi być rozdziału codziennie, przynajmniej ja.
I niech Ci się polepszy z tymi bólami, bo sama wiem co to za okropność.
Pozdrawiam i do następnej notki ;3
Łiii!! Nareszcie rozdział!
OdpowiedzUsuńTak długo na niego czekałam !!
Jest super tak jak pozostałe ;)
On Znów poszedł się ścigać-.-Co za zły chłopak -.-
:P Pobili go OmG...
Szczęście, ze nie skończyło się jeszcze gorzej, Bo musielibyśmy iść na pogrzeb:O
Wszyscy Się martwią, Levi myśli, ze Gajeel ją zostawił.OjOj to się porobiło.
No, ale hajs jest xd
Czekam na nastepną notkee ;* !!
UsuńŁadnie to tak używać cytatów z "Wiedźmina"?! *oburzenie* :/
OdpowiedzUsuńNie ważne... W każdym razie rozdział był fantastyczny!
Osobiście czekam na NaLu, ale nie będę do niczego zmuszać... :3 Tylko przepięknie poproszę... ^^
Uffielbiam tego bloga~! <3
Czekam na następną notkę!
Pozdrawiam i weny! :*
P.S. I żeby cię nic nie bolało! ^^
Kuurde, ale wieśniaki.. Jak oni mogą, Gajeela bić? Jeszcze tak chamsko kilku na jednego. Grrr. Nogi im z dup powyrywać! (robota dla Juvii i Levy)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Na, Ren-chan, zdrowiej! Odpoczywaj bo jak się będziesz przemęczać to Ci się szybko nie poprawi! Nie choruj nam, bo przyjdę do Ciebie z szalikiem, herbatką i stosem syropików (tak, to groźba xd)
Weny i zdrowia życzę! ;3
YaY ~! *zaciesz mode on*
OdpowiedzUsuńTo było genialne.. *q*
Lucy złodziejka ukradła mu bluzę. xD
Teraz będzie biegać i się nią jarać...Spokojnie Lucy każdy jarał by się bluzą Natsu...Chociaż chwila on jest pijakiem ,ale to taki nie istotny szczegół .xDDD
No i prześwietnie opisałaś ten wyścig. *q*
To było takie..."łaaaaaał".
No i wicie co żeby takie menele pobiły Gajeela. *n*
I to tak 3 na jednego. I jeszcze czują sie tacy "fajni" .Dresy..
Leca wam wierdolić.
No i Gajeel wypadałoby kontaktować się z światem zewnętrznym.Bo zostaniesz starym panem z kotem...
Wstań i odwiedź Levy ,ale to już!
Jeśli cie głowa boli to odpoczywaj Reniu. My zaczekamy aż wyzdrowiejesz. :3
Bo niezbyt dobrze jest pisać na siłę.
Pozdrawiam i weny życzę.
~Redfox
Kurde ale ten Gajeel ma przejebane na całego xD I czemu On nie odwiedza Levy?! Przecież ona tak usycha z tęsknoty za nim!!! Mam nadzieje, że to się zmieni bo będę ZUUUAAA ^^ No i czekam niecierpliwie na mój ulubiony paring "Gruvia" oczywiście xD. A Lucyna to by się porządnie za Natsu zabrała bo widać, że ich do siebie cięgnie ;D
OdpowiedzUsuń~Patinaa~
Chcem ! Chcem Gray x Juvia ! Proszeee! ^^ Oby Gajeel szybko wrócił do zdrowia i odwiedził Levy ! Gehee! Ach ta Virgo ! Buchnęłam śmiechem ! Nie oddawaj bluzy Lucy ! Geheee! Kolejne wyścigi i znowu coś się stało. Gejeel musi się chyba nieźle nudzić skoro ciągle się pakuje w kłopoty, ale ja chcę porządną dawkę GAVI ! D:
OdpowiedzUsuńJezu, ale ja współczuję Gajeelowi ;/ Ma chłopak przerąbane. No i w takim stanie raczej nie odwiedzi Levy, chyba że to ona dostanie jego adres.. na przykład od Juvii :D
OdpowiedzUsuńNo i Gruvia, nie możemy się doczekać. Jestem niesamowicie ciekawa, czy Juvia będzie miała takiego samego bzika na punkcie Graya jak w anime ;)
A ten początek z Lucy.. Cudo. No i pokazała się Virgo z tą jej karą, a jak inaczej? ;) Weny!
Świetne ! :33
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ...
Życzę Ci weny !
Ciekawi mnie NaLu. ;D
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale się pojawi. =]
Pobili Gajeela T.T Biedny...
OdpowiedzUsuńGrimmjow: Nie użalaj się tak!
Jesteś okropny...
Grimmjow: Przejdź do komentowania, zanim ja to zrobię!
Ok, ok. A więc... Dlaczego on nie odwiedza biednej Levy?! Ona się czuje samotna durniu!
A widzę, że Lucy zatrzymała bluzę... Jak zakładam pachnie alkoholem -,-... Mam nadzieję, że bezie trochę więcej NaLu a nexcie~!
Pozdrawiam i weny życzę ~!
~Natuśka-chan
Cana: Teraz ja opiszę ten rozdział, bo Kirin siedzi skulona w koncie i płacze, że jej Gajeel'a pobili -.- No więc tak: Rozdział fajny jak wszystkie, wiem, że Juvia jest koleżanką Gajeela, ale to słodkie jak się o niego martwi♥ Ale lepiej, żeby nie byli razem :) Lece czytać kolejny rozdział, Kirin będę musiała zmusić do tego, ale cóż... Bay~
OdpowiedzUsuńObyś pęł skurwysynie! Bo wpierdol!
OdpowiedzUsuńLaxus: Ran Nishi, wyrażaj się!
Kiedy oni mnie tak wkurzyli ;___;
Chodź im naje..*zakrywa jej usta dłonią* to nie wstaną pierd..*znów zakrywa* skur..*i znów zakrywa...*
Co za wulgarny komentarz!
No bo się wkurzyłam!
Potrzebuję dużej dawki NaLu!