Szli ulicami Magnolii. Ot tak, bez celu. Spacerując,
rozmawiając, śmiejąc się. On naśladował „moshi-moshi” od Sagittariusa. Ona, ze
śmiechem, ciągle powtarzała „przepraszam” Aries.
Nie znała go takiego wcześniej. Ale teraz tak świetnie się z
nim bawiła, że nie chciała tego przerywać. Nawet, kiedy nastał wieczór. Nawet,
kiedy robiło się coraz później i zimniej. Zadrżała mimowolnie. Mogła jednak
ubrać się cieplej niż ta spódniczka, bluzeczka na ramiączkach i bolerko.
I wtedy poczuła coś ciepłego otulającego jej zmarznięte
ciało. Spojrzała na chłopaka, który uśmiechając się szeroko w ten swój
powalający sposób, naciągał swoją własną bluzę na jej ramiona. A sam został w
zwykłym, ciemnym T-shircie.
- Zaraz tobie będzie zimno! – Zaprotestowała, chcąc ściągnąć
jego bluzę. Tak ciepłą… I pachniała nim…
- A gdzie tam. Nie wygłupiaj się tylko ubieraj, bo jeszcze
się pochorujesz. – Odpowiedział.
A ona, kiedy tak się do niej uśmiechał, nie mogła już dalej
protestować. Nieco zarumieniona wsunęła ręce w za duże jak na nią rękawy. I
otuliła się materiałem, tak nagrzanym i przesiąkniętym zapachem chłopaka…
- Dziękuję. – Mruknęła, spoglądając na niego.
- Chodź, odprowadzę cię. Późno się robi, twoi rodzice będą
się martwić. – Powiedział, jak gdyby nigdy nic.
Starał się to ukryć. Ale ona już wiedziała. Wiedziała, że to
co sam teraz powiedział, zabolał go. Bo on nie miał do kogoś wracać. Nie miał
nikogo, kto mógłby się o niego martwić.
Skryte w za długich rękawach dłonie zacisnęła mocno. Aż
paznokcie jej się wbiły w skórę. I myślała, czy poruszyć ten temat czy nie? Tak
dobrze się dzisiaj bawili, że aż nie chciała tego niszczyć. A wiedziała, że
mówienie o tym byłoby dla Natsu ciężkie. I mógłby stracić cały humor. Więc…
Chyba lepiej by było… Żeby na razie jeszcze o tym nie rozmawiali.
Szli ulicami, które powoli pustoszały. Od czasu do czasu
tylko jakiś samochód przejeżdżał przez ulicę. A oni szli w ciszy. Takiej, która
ani jemu, ani jej nie przeszkadzała. A wręcz napawali się nią. Tym spokojem.
Aż doszli do jej domu.
I wtedy poczuła jego silne, ciepłe ręce obejmujące ją. I
została przyciśnięta do jego gorącego torsu. Aż się zarumieniła, kiedy poczuła
jego zapach, jego ciepło tak blisko siebie.
- Dziękuję. – Wyszeptał, wprost do jej ucha. Drgnęła. Ale i
wtuliła się w niego, przez zbyt długie rękawy jego bluzy zaciskając dłonie na
materiale, który skrywał jego ciało. – Dziękuję. Dawno się tak świetnie nie
bawiłem.
Uśmiechnęła się lekko, zarumieniona. Kiedy usłyszała
autentyczną wdzięczność w jego głosie. I radość. Wtulona w niego na moment
zapomniała, że już dawno minęła godzina, o której powinna być w domu.
- Jeszcze to powtórzymy. Obiecuję. – Wyszeptała.
A wtedy on ją puścił. Z tym szerokim, powalającym uśmiechem.
- Do zobaczenia! – Powiedział, całkiem wesoło.
- Do zobaczenia.
I przez chwilę patrzyła jeszcze, jak chłopak odchodzi,
wracając do siebie. A ona mogła tylko stać, zarumieniona i uśmiechnięta.
Aż w końcu, kiedy on zdążył zniknąć z jej pola widzenia,
zdała sobie sprawę z jednej, ważnej rzeczy.
Dalej miała na sobie jego bluzę!
~*~
Tym razem nie czytała książki. Zdążyła już przeczytać
wszystkie, jakie miała. Więc siedziała i oglądała jakąś durną telenowelę,
zastanawiając się, o co w ogóle w niej chodzi.
No i zajadała się czekoladą.
Tą od Gajeela.
Słysząc, że znowu ktoś ją nawiedza, wyłączyła telewizor i o
kulach wstała. I przeszła z salonu do drzwi, by sprawdzić, kto do niej
przyszedł. Serce biło jej jak szalone. Bo miała nadzieję. Tą skrytą nadzieję.
Całkiem niepoważną, ale jednak tlącą się… Że to Gajeel…
Ręka jej zadrżała, kiedy sięgnęła dłonią do klamki.
Odetchnęła. I w końcu otwarła drzwi.
- Lu-chan! – Zawołała wesoło Levy, widząc swoją
przyjaciółkę. Kiedy tylko odsunęła się nieco, Lucy weszła. I zaraz przytuliła
do siebie przyjaciółkę.
- Jak się czujesz? – Spytała troskliwie.
Ale Levy zignorowała te pytanie. Zamknęła drzwi i wpatrzyła
się w przyjaciółkę.
- Ty dałaś Gajeelowi mój adres! – Powiedziała z oskarżeniem,
wskazując na Lucy palcem.
A dziewczyna chyba nie przejęła się oskarżycielskim tonem
przyjaciółki. Zaraz chwyciła Levy za ramiona i z błyszczącymi oczami wpatrzyła
się w nią.
-A więc był u ciebie! No i, no i?! Odpowiadaj, już!
Wszystko! – Zawołała prawie skacząc z podekscytowania Lucy.
A Levy westchnęła za zrezygnowaniem, coś czując, że nie
umknie przez zeznaniami. Już teraz czuła się jak na przesłuchaniu…
- No dał mi czekoladę no… I tyle… - Stwierdziła, kiedy
przeszły do pokoju Levy i rozsiadły się na łóżku.
- Tylko tyle? Dał ci czekoladę i sobie poszedł? – Spytała
zawiedziona dziewczyna.
A wyraz jej twarzy tylko rozśmieszył Levy. Zachichotała
mimowolnie, kręcąc głową.
- No tak. Dał mi czekoladę i poszedł. – Powiedziała. Objęła
ręką zdrową nogę, obejmując podbródek na kolanie. – Myślałam, żeby go nie
zaprosić na jakąś kawę czy coś… Pogadać z nim… Poznać go bardziej… Ale jakoś
tak… Nie umiałam…
Lucy, widząc wyraz twarzy przyjaciółki, uśmiechnęła się. I
oparła dłoń na jej ramieniu pocieszająco. I ciepło.
- Jeszcze nie raz na pewno będzie ku temu okazja. Zobaczysz.
– Pocieszyła ją. A potem wzdrygnęła się. – Chociaż jak dla mnie on jest przerażający!
~*~
- A z wami co, dziewczyny? – Spytał nauczyciel, podchodząc
do dziewczyn, które jak na każdym w-f’ie, okupywały ławkę, odmawiając ćwiczeń.
- Ja mam zwolnienie. – Powiedziała jedna, dając
nauczycielowi kartkę.
Parę innych też wepchnęło
nauczycielowi zwolnienia. Kogo tam obchodziło, że były napisane przez
same uczennice na przerwie? A parę stwierdziło, że nie mogą ćwiczyć, bo są
niedysponowane.
I po chwili chichotały, jakby po udanym planie zagłady,
kiedy nauczyciel poddał się i odszedł od nich.
Tylko chłopcy ćwiczyli. Zresztą jak zawsze. W Akademii
Odwagi to rzadkość była, by jakiś chłopak nie ćwiczył. Chyba, że naprawdę nie
mógł.
Juvia, siedząc na ławce z innymi dziewczynami, spojrzała na
Gajeela. Który przebrany w zwykłą, białą koszulę i dresowe spodnie, podbijał
nogą piłkę. I po chwili kopnął ją do Totomaru.
Zranienia i siniaki na twarzy już mu prawie zeszły. Ale
Juvia jednak nadal się martwiła, że jak tak dalej pójdzie, to w końcu stanie mu
się coś gorszego…
- Totomaru jest fajny. – Westchnęła Claire, która siedząc
obok Juvii oparła łokcie na kolanach, zaś na dłoniach ułożyła podbródek,
patrząc z rozmarzeniem na chłopaka.
Męska część klasy podzieliła się na drużyny i zaczęli grać w
piłkę nożną. A dziewczyny, jak zwykle, zaczęły plotkować i oceniać ich. I to
raczej nie pod względem gry…
- Gajeel jest taki wysoki… - Rozmarzyła się jedna
dziewczyna, a reszta pokiwała głową.
- Wysocy faceci są najlepsi.
- Ale niektórzy wysocy to też chuderlaki…
- To musi być i wysoki i umięśniony!
- Tak! – Dziewczyny zgodnie pokiwały głowami, całkowicie się
ze sobą zgadzając.
- UWAGA!
Momentalnie wszystkie podskoczyły. I spojrzały, co się
dzieje. Ale nie zdążyły zareagować. Piłka, nieostrożnie kopnięta przez kogoś,
przeleciała przez pół hali. A potem wbiła się prosto w brzuch Claire. Dziewczyna
aż zgięła się i kiedy tylko piłka „wyskoczyła” z jej ciała, aż spadła z ławki,
kuląc się z bólu.
- O cholera… - Jęknął Totomaru, podbiegając.
- Zabierzcie ją do pielęgniarki! – Zarządził nauczyciel.
Chłopak skinął głową. I już po chwili Claire byłą niesiona
na rękach przez swojego ideała. Cóż, gdyby o tym wiedziała…
~*~
Wyciągnął z paczuszki papierosa. I wsadził go do ust. Już
miał go odpalić, kiedy usłyszał czyjś śmiech.
Było ciemno. Było późno. Ciężkie chmury wisiały nad
Magnolią, sprawiając, że większość już pouciekała do domów, w obawie przed deszczem.
A on odwrócił się w stronę zaułka między domami, gdzie
rozróżnił sylwetki trzech ludzi.
- No, no, no. Kogóż to tu przywiało? – Powiedział sarkastycznie
jeden z nich, wychodząc nieco do przodu. Blade światło lampy ulicznej
oświetliło jego parszywy pysk, nieogolony i poznaczony paroma siniakami czy
obiciami. Rzadkie, blond włosy zaczesane miał do tyłu.
- Czego chcesz, Ralph? – Spytał spokojnie Gajeel,
zapominając już, że miał odpalić papierosa.
Nie miał ochoty znowu się z nimi użerać. Tym bardziej, że ta
trójca tylko czekała na moment, by mu dokopać. Uwzięli się na niego. Za to, że
kiedyś tam sprał jednego z ich ludzi, bo mu podskakiwał… No cholera, każdy ma
granice cierpliwości, nie? A on miał tą granicę bardzo zaniżoną…
- Za tydzień będzie wyścig. Zresztą, ty już wiesz o tym, co
nie? – Powiedział Ralph, wsadzając dłonie do kieszeni spodni. – Sęk w tym, że
moi ludzie w nim startują. I nie życzymy sobie konkurencji. Więc albo
zrezygnujesz, albo przegrasz. Chyba, że wolisz wpierdol.
- Ty mnie nie wkurwiaj. Bo akurat ciebie będę słuchać. –
Warknął Gajeel, już nieco wpieniony tym zuchwałym, zbyt pewnym siebie tonem
drugiego faceta. I wyciągnął zapalniczkę, by odpalić papierosa w końcu.
- Owszem, będziesz mnie słuchał. – Odpowiedział Ralph. Wyciągnął
rękę. I zabrał Gajeelowi jego papierosa, nim ten zdążył go odpalić. A potem
złamał go w palcach i wyrzucił. – Bo tak się składa, to ja mam tutaj przewagę.
Gajeel zerknął w bok, na resztki nie odpalonego nawet papierosa.
Wkurwił się…
Przeniósł spojrzenie na Ralpha. I uśmiechnął się, odsłaniając
aż kły, jak bestia gotowa do rzucenia się na ofiarę.
- Ty sobie śmieciu nie pozwalaj. – Powiedział Gajeel,
wyciągając dłonie z kieszeni spodni. I po chwili dało się słyszeć ten
charakterystyczny trzask, kiedy jedną dłonią ścisnął drugą pięść. – Nie będziesz
mi mówił, co mam robić. Wezmę udział. I wygram. A podskoczysz, to ty dostaniesz
wpierdol.
Ralph aż cofnął się. Ale zaraz odzyskał swoją gardę. I
uśmiechnął się równie paskudnie, jak reszta jego pyska.
- No jeszcze zobaczymy, kto dostanie wpierdol. – Warknął. A
potem, wraz ze swoją dwójką kompanów, wycofał się.
A Gajeel, dalej wkurwiony, miał ochotę go stłuc. Ale
powstrzymał się. I tylko wyciągnął z paczuszki drugiego papierosa. Wsadził go
do ust. I odpalił.
Pierwsze krople chłodnego, jesiennego deszczu spadły na
niego.
Zaciągnął się mocno, dla uspokojenia.
I deszcz zmył wspomnienie tego incydentu.
~*~
NaLu się rozwija! GaLevy nieco mało jednak... Wkrótce wróci do formy! A przynajmniej taką mam nadzieję... Gruvia wkrótce też będzie, nie martwcie się!
~Podobało się? Komentuj!~
muahahahha! pierwsza ~ !
OdpowiedzUsuńOjej ~ (zamieniam się w Mirę z pierwszego opowiadania)
UsuńMoment NaLu.. no ojej.. aż mi serducho zaczęło szybciej bić na samą myśl ^^
No a Levy z pokiereszowaną nogą i objadająca się czekoladą.. niech się nie zdziwi, że później się nie będzie mieścić w swój rozmiar ;P
A co do w-fu tam.. jak to dobrze, że nie tylko u mnie w szkole tak było ^^ hyhy z 19 dziewczyn ćwiczyło tylko 6-8 ;P
No i Gajeej jak dresiarz: 'dostaniesz wpierdol', kocham to! ;P (czy to normalne?)
Weny Mleczyku! ;3
Buziaki :*:*
GaLevy...mało...?
OdpowiedzUsuń*wybucha śmiechem, krztusząc się jabłkiem i kasłając...na szczęście, to nie to dla Śnieżki*
Ich jest właśnie najwięcej i nie pyskuj. *o* Ale przejdźmy do właściwego komentarza...
*ekhem*
...
Pierwsza randka NaLu...no proszę, jednak obyło się bez hiszpańskich i rosyjskich glin, alkoholu, żuli spod Tesco i Kitlera na cudzej głowie...W zamian za to mamy urocze odprowadzanie do domu, uśmiechy, rumieńce i prezent w postaci pachnącej alkoholem bluzy. *like a boss* No, Lucynko, nie tak źle, jak na pierwszą randkę z pijakiem.
GaLe! A raczej czekolada...cóż, poziom bólu nogi u Levy wzrósł do poziomu "Hej! Obejrzę sobie telenowelę, zajadając czekoladę. *o*" Oczywiście to także idzie na plus. :3 A co do naszej telenoweli...Eric'u! Dlaczego zdradziłeś Esmeraldę z tą idiotką, Marie!? NO DLACZEGO!? - :3
Sytuacja z w-f'u rodem z tego, co dzieje sie w mojej szkole - dziewczynom nie chce się ćwiczyć, więc piszą sobie nawzajem zwolnienia, bądź wzbraniają się cotygodniową niedyspozycją. Niestety, u mnie nauczyciel nie jest aż tak niepełnosprytny. :c TotoxClaire...I SHIP THEM SO HARD! THAT'S MY F*CKING SHIP. <3 Now get mariet and have babies. *^*
Na koniec, Gajeel i dresy z osiedla...POLSKA!
~ Evil Queen
married*
UsuńKolejny wyścig się zbliża !! :D :D Gajeel pokaże na co go stać :)
OdpowiedzUsuńRandka NaLu <3 <3 Więcej, chcę wiecej :P Noi żeby coś się działo u Gruvia. Jestem bardzo tego ciekawa ;D ;D
NaLu !!! *skacze po pokoju i piszczy* Ale słodko ! <3 Szkoda mi chłopaka ; c Smutasek ;( Biedactwo ; c Dobrze, że Lucynka jest przy nim ^^ Mam ochotę na więcej :D Szybko szybko !
OdpowiedzUsuńA co do Gajeela ... Haha nie ma to jak spotkanie z dresami :D Koffam naszą POLSKĘ ! <3
Czekam na kolejny :P Buziaki ;**
To było świetne!
OdpowiedzUsuńLaxus: Wyjątkowo się z nią zgodzę!
Muszę to w kalendarzu zapisać! Nalu przesłodkie.
Laxus: A Lucy to przesłuchania przeprowadza!
Zgodzę się! Nie mogę się wyścigu doczekać!
Laxus: Zluzuj!
Nie! Dobra podsumowując rozdział genialny!
Weny!
Ale ty robisz dresa z tego Gajeela, no nie.. ten tekst o wpierdolu xD
OdpowiedzUsuńGajeel, chrzań wyścigi, odwiedź Levy noo..! *Mirajane mode on*
Moment NaLu był świetny, już widzę miny dziewczyn z klasy Lucy, jak jutro odda tą bluzę Natsu *-*
W pierwszym chyba rozdziale wspomniałaś coś o tym, że Natsu jest uczniem Cany. Może też byś ją przedstawiła? Oczywiście, z Laxusem u boku xD
Weny ;*
Mor NaLu i mor GaLevy... Proszę... Kocham to! <3
OdpowiedzUsuńBluza Natsu... *-* Lucy, oddaj mi ją! :3
Claire i Totomaru też było sympatyczne... Nom! ^^
Pozdrawiam i weny :*
P.S. Czekam na ciąg dalszy! ^^
Korci mnie, żeby przeczytać teraz, ale nie chcę żeby ukochany widział mój atak piszczenia i wydzierania się z ekscytacji... Muszę zaczekać do wieczora aż pojedzie :p
OdpowiedzUsuńI tak przeczytałam xD Ale aż twarz w kolanach chowałam czytając o NaLu <3 Suuuper ^.^ No i Lucyna tak tu sfata Leviś z Gajeelem, a sama o Natsu mu nie wspomniała hehe ;p
UsuńAkcja na wf-ie zabójcza :D Się uśmiałam, aż mnie brzuch rozbolał, za to końcówka... nie dość że mi się ciśnienie podniosło, to muszę iść przez Ciebie zapalić. Znów. xD. Tak więc na koniec wysyłam Ci kochana buziaki i uściski :***
ja chcieć więcej!!!!
OdpowiedzUsuńŁaa... Nalu po prostu mnie za serce chwyciło. Po prostu jak to czytałam wielkiego banana cały czas na twarzy miałam. A później to mi się żal zrobiło Natsu przy ich pożegnaniu. Kurcze mam nadzieję, że będą się o wile częściej spotykali, i że znacznie się do siebie zbliżą bo widac, że Lucyna mu pomaga w tych "kryzysowych momentach". No i oczywiście czekam niecierpliwie na Gruvię!!! Najbardziej ciekawa para w tym opowiadaniu moim zdaniem. Taka tajemnicza, że aż się chce poznać wszystkie ich sekrety ^^
OdpowiedzUsuńOo kolejny świetny rozdział. *o*
OdpowiedzUsuńWczoraj czytałam wszystko od początku drugi raz xD
Jaegerjack : Po co ?!
Bo..Ja lubię i mi się podoba.
Lucy przesłuchuje Levy,ale teraz przydałoby się aby do Lucynka wszystko wyśpiewała :D
Ich pierwsza randa... Kawaiiii *fangirl mode on*
To było takie urocze jak dał jej swoją bluzę :3
Ja chce już kolejną~!
Jeagerjakc : Ona znów świruje..
Pfff..:<
No i Gajeel niczym prawdziwy polski dres.Tak on im da wpierdol tak ,że już sobie popamiętają.c:
Ooo.. kolejny wyścig ^w^
Ale ten..żeby mu się nic nie stało. Bo Levy do szpitala o kulach raczej nie dojdzie :/
Niech on przyniesie jej jakąś nową czekoladę ,albo pomoże w rehabilitacji C:
W każdym razie More GaLe ~! More NaLu~! More Guruvia~!
Pozdrawiam i weny życzę.
~Redfox
Łohohoho NaLu jak słodko dzisiaj <3
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak rozwiniesz Gruvie i inne ;3
A bd tylko te 3 paringi (NaLu, Gruvia i GaLevy) czy dowalisz coś jeszcze? ;>
Czekolada od Gajeela musi smakować jeszcze lepiej niż zwykła.. x3
OdpowiedzUsuńNaLu.. coś pięknego! Jak jej dał bluzę.. jak ją przytulił.. aww! Ale on kochaany!
Na, nie będę się rozpisywać. Weny!
NaLu!!!!!!! Aaaaaaaa.. No cholera chyba bardziej kreci mnie ten paring tutaj niz w FT :x :D az mialam motylki w brzuchu jak opisywalas spacer, i gdy Natsu dal Lucy bluze (pachnaca nim *rozmarzylam sie*), no i jak ja przytulil.. Rozkrecaj ich, rozkrecaj:D
OdpowiedzUsuńSzczerze, to jak Lucy odwiedzila Levy to myslalam ze ta powie o Natsu i jego rodzinie (ale bym sie zdenerwowala) .. Na szczescie nie zrobila tego.
Ralph hmm martwie sie ze moze zaczac uzywac Levy jako swojej tzw. karty przetargowej, bo przeciez Gajeelowi zalezy na Levy (on jeszcze o tym nie wie ale ja juz wiem :D)
Czekam na wiecej i zycze "mucios" weny :****
Wchodzę sobie na blogspot, paczę, a tu nowy rozdzialik (szczerzy się jak głupia)!
OdpowiedzUsuńI pacze jeszcze, a tu NaLu! <3 Natsu, jaki słodki! ... I dał Lucy swoją, pachnącą nim bluzę! ... I ją odprowadził! .. I się przytulili! *o* (I'm HAPPY!) xD
GaLe jak widzę też się pojawiło (powiedzmy). ^^ Czekolada od Gajeela musiała być najlepsza (rozmarzyła się)!
Nie mogę się też doczekać wyścigów. ;D
No po prostu boski rozdział, nic dodać, nic ująć! ^.^
Gomene, ale będzie to mój najkrótszy komentarz D: Idealistico Nalu ^^
OdpowiedzUsuń~Mika
Ale fajnie ^^ Fairy Tail w takiej wersji jest bardziej ciekawe, jestem bardzo ciekawa co się stanie z Gajeel'em ♥
OdpowiedzUsuńCana: Eh, znowuuuuu...
A ty się zamknij i won! Jeszcze ci nie wybaczyłam! *foch*
Boże jak ja nienawidze NaLu, ale muszę przyznać, że piszesz świetnie :) Aż nie można oderwać oczu od bloga, tylko rozdział kolejny za kolejnym :3 Natrafiłam na twoje blogi przypadkiem a teraz mam taką radoche ^^ Choć smutek, że zawiesiłaś bloga :(. Jestem wielką fanką GaLe więc mam co chwile radoche jak tylko są z nimi momenty :3. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJaki ten początej jest urocze... *-*
OdpowiedzUsuńWszystko.co ma związek z NaLu jest kawaii !
Dobrze, że tu Lisanny nie ma, heeh...
Tylko bym miała chęć ją zabić...
Pisanie sobie zwolnień, jestem "niedysponowana", skąd ja to znam? :D
Ja też chcę bluzę Natsu!
I szalik!
I wszystko!
JAM-SID-BAR | Casino - JeMhub.com
OdpowiedzUsuńJAM-SID-BAR. 전라남도 출장안마 JAM-SID-BAR. JAM-SID-BAR. 동해 출장마사지 JAM-SID-BAR. 정읍 출장샵 JAM-SID-BAR. JAM-SID-BAR. JAM-SID-BAR. JAM-SID-BAR. 평택 출장마사지 JAM-SID-BAR. 태백 출장샵 JAM-SID-BAR.